Time Of Slaughters European Tour: Amethyst, Inside the Hole, Inner Strife, Warsalughter (Gdańsk, Hi-Fi 25-06-2012)

Metalmaniax Management po raz kolejny zmontowali świetną ekipę na koncert. I to w dodatku nie byle jaki – przyjechały do nas aż dwie wyśmienite kapele z Włoch!

Kilka minut po 18, choć miało być bez obsuwy, na scenę klubu wszedł pierwszy z dwóch suportów, a mianowicie gdyński thrash metalowy zespół Warslaughter. Niestety nie wypadł najlepiej, a wszystko z powodu tragicznego nagłośnienia. Brzmieli bardziej jak zgraja nieopierzonych death metalowców, którzy dają koncert dla grupki znajomych w garażu podczas jednej z prób na słabym sprzęcie. Gitary bowiem zlewały się w jedną bezkształtną masę, z której raz po raz dało usłyszeć się jakiś riff albo solówkę. Perkusję zbyt wysunięto na przód, a wokal ograniczał się do charknięć – w każdym razie nie zrozumiałem ani jednego słowa. Poza tym kawałki, przynajmniej w pierwszej połowie ich występu, nie posiadały wyraźnego początku i końca, miałem wrażenie wszechobecnego chaosu. Na koniec swojego setu zagrali cover Sepultury „Refuse/Resist”, który dedykowali Włochom i który wyszedł im najlepiej z całości.

Po nich szybko rozstawił się Inner Strife, który miesiąc temu grał z australijskim Elm Street. Z nagłośnieniem było już lepiej, ale i oni nie wypadli powalająco. Zagrali głównie utwory ze swojego debiutanckiego dema „Self Sentenced”, ale zabrakło w nich mocy. Oczekiwałem, po pierwszym zaskoczeniu na Elm Street i przyjemnym odsłuchu płytki czegoś więcej, co pozwoliłoby na nieprzysypianie. Nie pomógł nawet cover starej, poczciwej Metalliki, a mianowicie „Disposable Heroes” z „Master of Puppets”, choć zagrali go tak, jak Metallica już nigdy tego, ani żadnego starego kawałka nie zagra – z agresją, świeżością i odpowiednim przywaleniem.

Po dłuższej przerwie technicznej, kilka minut po 21 zaczęła grać pierwsza ekipa z Włoch, czyli zespół Inside the Hole. I dopiero od tego momentu zaczęła się prawdziwa impreza pod sceną i uczta dla uszu, nie tylko za sprawą porządnego nagłośnienia, ale także za sprawą samego zespołu. Zaledwie trzech muzyków porwało za sobą wszystkich zebranych w klubie. W dodatku była to jedyna tego wieczoru odskocznia stylistyczna, bo panowie zagrali klasyczny southern rock z wpływami rock’n’rolla. Można było się w ich muzyce doszukać wpływów Led Zeppelin, Lynyrd Skynyrd, ewentualnie nawet Deep Purple z najlepszego okresu działalności. W każdym razie deklarowany metal w muzyce Inside the Hole raczej był śladowy. Bardzo podobało mi się to, że rolę wiodącą w całości miał bas, a nie gitara, a perkusja sprawnie uzupełniała tło nie wybijając się przed szereg. Po zakończeniu przygotowanego setu, dali się przekonać na trzy kolejne kawałki i bardzo dobrze, bo wypadli naprawdę przekonująco.

Po nich wszedł drugi zespół z Włoch – gwóźdź programu, thrash metalowy Amethyst, który przyjechał do nas w ramach promocji swojego debiutanckiego albumu „Time of Slaughters” wydanego w zeszłym roku. Zaskoczenia jednak nie było. Właściwie na sucho odegrali chyba wszystkie utwory z płyty, w tym fenomenalny, lokomotywowy kawałek tytułowy, czyli „Time of Ślaughters”, czy świetny „Entrapped”. Nie zabrakło też agresywnego „Attidude to Agression” oraz obowiązkowego metalowego hymnu, w tym wypadku kawałka „Explosive Metal Night”. Na koniec zagrali ostatni numer ze swojej płyty, czyli „Welcome to Hell”. Przy Amethyście było najwięcej ścian śmierci, ale wokalista i gitarzysta Antonino Lo Monaco nie miał tak dobrego kontaktu z publiką jak frotnman Inside the Hole.

Nie da się ukryć, że było to kolejne, po Elm Street bardzo udane thrash metalowe wydarzenie utworzone przez grupę Metalmaniax Managment. Trochę szkoda mi naszych trójmiejskich suportów, że wypadły tak słabo w porównaniu z Włochami, bo tak naprawdę, a zwłaszcza Inner Strife, niczego nie brakowało, aby i one zaprezentowały się dobrze. Ponadto, gwiazda wieczoru – Amethyst, choć dała bardzo dobry, mocny koncert, nie wytrzymuje porównania z Inside the Hole, którzy również według organizatorów skradli cały show dla siebie. Kolejna dawka thrashowej muzy od Metalmaniaxa już na początku lipca!