Maciej Maleńczuk i Psychodancing (Gdynia, Pokład 10-12-2013)

Artysta ekstrawagancki, awangadrowy, kontrowersyjny. Każdy z tych opisów doskonale pasuje do Macieja Maleńczuka. Podczas swojej wieloletniej kariery przyzwyczaił nas do bezkompromisowych zachowań i wypowiedzi oraz kąśliwego humoru, ale przede wszystkim do znakomitej muzyki. Bez wahania tam, gdzie w muzyce pojawia się Maleńczuk, możemy postawić znak najwyższej jakości.

Nie inaczej było podczas gdyńskiego koncertu w Klubie Pokład. Wydaje się, że jest to miejsce odpowiednie do tego typu koncertów, bo wszechobecne w wystroju drewno dodaje jeszcze dźwiękowi miękkości. Maciej Maleńczuk natomiast po raz kolejny pokazał, że jako artysta nie musi już silić się na udowadnianie wartości swojego talentu. Obecnie kokietuje wszystkich fanów swoim głosem, nonszalancją i rozbrajającą szczerością. I jest przykładem muzyka, który uwodzi wszystkie kobiety, jakie znajdą się w jego zasięgu, od lat 18 wzwyż.

Razem z zespołem Psychodancing sprawia, że nawet najbardziej obciachowe brzmienie nabiera blasku, czy są to wyświechtane przeboje, do których wraca się z sentymentem, czy osławione country. Choć Maleńczuk stwierdził, że nagrywając płytę „Psychocounrty” popełnił najgłupszy błąd w życiu, to trzeba przyznać, że ten błąd brzmi świetnie. Poza tym powoduje, że publiczność tańczy jak na potańcówce w saloonie, jak np. Przy „Casey Jones” i buja przy „Highway man”.

Nie zabrakło tego wieczoru niewybrednych anegdotek z życia Maleńczuka czy jego kąśliwych docinek pod adresem innych artystów. Zawoalowane i zabawne pozdrowienia popłynęły do trójmiejskich przyjaciół krakowskiego barda, czyli jak nietrudno można było się domyślić, do Adama Darskiego i Olafa Deriglasoffa. Wszystko było zgrabnie wpięte w, jak to określił Maciej, meandry opowieści o jego artystycznym życiu.

Maciej Maleńczuk zadbał, żeby było i romantycznie, śpiewając m.in. „Dawna dziewczyno” i zabawnie, jak w „Emeryten party” i „Duety”. Oprócz repertuaru Psychodancig w ramach wspomnień Homo Twist i Pudelsów ze sceny popłynęły nieśmiertelne „Uważaj na niego”, „Kwas” czy „Praca na saksach”. Trudno zaprzeczyć, że czegokolwiek się nie dotknie, zabrzmi to świetnie. Mało kto bowiem śpiewa tak jak on „Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem” czy „Cicha woda brzegi rwie”, czy przeplata „Ostatnią nockę” z „Hej sokoły”. Czy zagra własne piosenki czy sztandarowe polskie przeboje, to jedne jest pewne, że jego koncert będzie znakomitą zabawą zarówno dla fanów, jak i jego zespołu.

Jak wielokrotnie podczas koncertu podkreślał lider, Psychodancing to zespół świetnych muzyków. Maciej Muraszko, Kuba Frydrych, Grzegorz Stasiuk i Andrzej Laskowski zachwycili publikę swoimi solówkami i popisali się piękną jazzową improwizacją. I właśnie w tym tkwi kunszt Psychodancing. Gdy grają bluesa, jazz czy rock można odpłynąć i się zasłuchać, ale potrafią też nadać nową jakość pozornie obciachowym gatunkom. Dzięki nim kosmiczny dancing wypełnił się radosnym śmiechem, pląsami, oklaskami i śpiewem zebranych. A widać było, że mimo prawie dwugodzinnego setu publiczność nie miała dość i wymusiła na muzykach podwójny bis. Chociaż jak przystało na świetny koncert, wydaje się, że mimo to był za krótki. Takiej muzyki chce się dużo więcej.

maciej malenczuk 2013 poklad