Amorphis, Sólstafir, Lost Society

data: 14 listopada 2023, godz. 19:00
miejsce: B90 (o miejscu)
adres: ul. Doki 1, Gdańsk

Fińscy mistrzowie klimatyczno-progresywnego metalu z Amorphis promują „Halo” z ubiegłego roku, islandzkie post-metalowe Sólstafir przedstawia światu program z „Endless Twilight of Codependent Love” (2020 r.), a drudzy w zestawie Finowie z Lost Society objeżdżają glob z „If the Sky Came Down” (2022 r.)

bilety: 119/129 zł – przedsprzedaż, 140zł – w dniu koncertu dostępne na tickets.b90.pl

AMORPHIS (Finlandia) melodic death metal:
Esencją Amorphis od niepamiętnych czasów jest rozwój. Potrzebowali ledwie paru lat, by z bezpardonowego death metalu przeskoczyć w poszukiwania bliższe rejonom progresywnym i folkowym. Zmieniali się wielokrotnie, nigdy nie pasowali do szufladek, a brawura to ich drugie imię. Dziś składowymi stylu Finów są zarówno majestat deathmetalowe ciężaru, jak i złożoność prog rocka. Wszystkie te elementy zespół opakowuje w potężne melodie, na bazie których budowane są całe numery. Piosenkowość i ambicje? Jak najbardziej. Esa Holopainen od samego początku doskonale realizuje każdą wizję, na jaką wpadnie.

SÓLSTAFIR (Islandia) post-metal:
Kiedy wydali “Ótta” przed dziewięcioma laty, zwrócili na sobie uwagę całego metalowego świata. Minęła niemal dekada, ale ani na moment nie stracili wypracowanego statusu. Nic w tym dziwnego, bo islandzki kwartet oferuje coś dobrego dla każdego. Dysponują post-metalowym zamiłowaniem do długich form, a jednocześnie klasycznie nordycką melodyką czy wpływami tuzów od Fields of the Nephilim przez Kraftwerk czy Darkthrone. Kiedy grali w Polsce ostatnio (razem z Katatonią), warszawska Stodoła pękała w szwach. Nie każdy artysta może przypisać sobie podobną zasługę.

LOST SOCIETY (Finlandia) thrash metal/groove metal:
Byli thrashmetalowymi wojownikami w dżinsowych katanach, ale z czasem przerzucili się na ultra precyzyjny mariaż groove metalu z metalcorem. Teraz więcej w nich introspekcji i odwagi do opowiadania o intymnych przeżyciach. Na zeszłorocznym “If the Sky Came Down” jest dużo partii śpiewanych, ale także wrzasku prosto z trzewi, bo jeśli życie wali ci się na głowę, trudno o ciszę. Kto z nas nie był w tym miejscu? Lost Society byli, dlatego ich osobiste komunikaty to rzecz godna uwagi. Bo opowiadają o przeżyciach każdego z nas.