Od wydania debiutanckiego „wHywerolL” Chassis przebyli naprawdę długą drogę. Niczym feniks z popiołów przezwyciężyli najgorszy okres w karierze i obecnie są silniejsi niż kiedykolwiek. Ciągłe zmiany składu, ciągłe docieranie się nowych muzyków spowodowało, że na drugi krążek trzeba było czekać aż 7 lat. Warto wspomnieć, że połowa płyty to piosenki, których wczesne wersje powstały jeszcze z pierwszym składem kapeli. Takie „Wide Eyes Open” trafiło do setu koncertowego już w 2005 roku, pod roboczym tytułem „Ptasie Mleczko”.
Ciężko pisać o muzyce zespołu, z którym jest się blisko związanym od 8 lat. Nie ukrywam tego, że znam bardzo dobrze Chassis od środka, zawartość „Social Distortion” miałem okazję słyszeć od pierwszych pomysłów na utwory. Jednak postaram się nie uprawiać hagiografii i na ile to możliwe rzetelnie opisać Wam zwartość albumu.
Oprócz typowych chassisowych „Wide Eyes Open”, „Healed” czy „Ktosia” nie brak tu szczypty bluesa w „I Won’t Let You Down”, radosnych „Me Myself & I” i „Soon”, ciężkiego walca „Loud & Proud” czy przypominającej „Here To Stay” Korna numetalowej petardy „Run & Fight”. Nic dziwnego, że ten utwór zagrzewał arm wrestlerów do walki. Nie jestem natomiast w stanie połapać się w pokręconych pauzach końcówki utworu. Nie dlatego, że są bez sensu, ale instrumenty nie wchodzą „na raz”. Tym mnie zaskoczyli.
Moim osobistym faworytem na „Social Distortion” jest „Subordinated”, który nasuwa skojarzenie z utworem „Cień” z debiutu. Jego siłą napędową jest „niepokojący”, schizofreniczny klimat, szczególnie w spokojnych zwrotkach. Druga część utworu świetnie stopniuje napięcie, z bridżem przechodzącym w „epickie” solo, przy którym można odpłynąć.
Bardziej piosenkowo jest w „Save Me”, które również należy do moich ulubionych. Noga sama chodzi, to świetny numer na początek dnia. Aż chce się wykrzyczeć razem z wokalistą tytułowe „save me!” w połowie utworu. Strach pomyśleć ile mandatów za przekroczenie prędkości zapłacą kierowcy słuchający tej piosenki podczas jazdy.
Ostatnie miejsce na podium mojego rankingu to „Never Give Up”. Sądzę, że utwór zrobi jeszcze więcej zamieszania niż „Wide Eyes Open”. Najbardziej ze wszystkich nadaje się do radia, jednocześnie jak na balladę nie jest przesłodzony. Jego tekst jest bardzo budujący – nie poddawaj się, masz jedno życie, nie zmarnuj go.
Największą zaletą płyt Chassis jest ogromna przebojowość i jednoczesna różnorodność. Tak jak na „wHywerolL”, połowa piosenek na „Social Distortion” nadaje się na single. W porównaniu z pierwszym albumem, nowy jest jednak bardziej spójny i brzmi zdecydowanie lepiej. Nic dziwnego, że ponownie nagrali „Oto Jestem”. Alec „Acle” Kahney, na co dzień gitarzysta Tesseract, w swoim londyńskim studiu wykonał kawał dobrej roboty. Materiał jest selektywny, dynamiczny, brzmi bardzo świeżo i żywo. Nieco ponad 40 minut z Chassis mija momentalnie, aż chce się więcej. Pozostaje tylko włączyć repeat na odtwarzaczu.
skład:Michał Gabryelczyk – wokal
Mateusz Rybicki – gitara
Maciek Kończak – gitara
Piotr Piórkowski – gitara basowa
Karol Skrzyński – perkusja
01. I Won’t Let You Down
02. Subordinated
03. Ktoś
04. Me Myself & I
05. Loud & Proud
06. Healed
07. Save Me
08. Wide Eyes Open
09. Never Give Up
10. Run & Fight
11. Soon
12. Oto Jestem (Bonus Track)