Nie ukrywam, że jestem fanem muzycznych biografii. Uwielbiam czytać o dzieciakach, którzy postanowili spełniać swoje marzenia, towarzyszyć im w początkowo beztroskiej, a z czasem krętej i pełnej rzucanych kłód drodze, która prowadzi na szczyt.
„Konkwistadorzy Diabła” z pewnością nie są pozycją dla szukających sensacji i pikantnych historyjek z cyklu sex, drugs & roll. Tych jest tutaj niewiele więcej niż we wspomnieniach kółka różańcowego. Już we wstępie autor dzieła Łukasz Dunaj rozwiewa wątpliwości stwierdzeniem, że „Trójmiasto to nie Los Angeles”. Książka skupia się w głównej mierze na muzyce, śledzi losy zespołu dosłownie od piaskownicy. To historia nastolatków, fanów metalowej muzyki, którzy z powodzeniem zapragnęli grać jak ich idole.
„Konkwistadorzy Diabła” to nie tylko suche fakty przeplatane wypowiedziami muzyków i ludzi związanych z zespołem, ale i cała gama często zabawnych historyjek. Z książki dowiemy się dlaczego Behemoth podczas jednej z sesji nagraniowych zmienił nazwę na Dreams, co pomaga na poparzenia po pluciu ogniem czy co się robi ze skrętami w trakcie przeszukiwania przez straż graniczną. To tylko wierzchołek ciekawych, momentami szalonych historii.
Książka zawiera także sporo unikalnych zdjęć i skanów. Najciekawsze są foty Nergala z początków działalności zespołu czy fragmenty listów i ulotek, które wysyłał do ludzi związanych z ówczesnym metalowym podziemiem. Ciężko się nie uśmiechnąć pod nosem. Zresztą oprawa graficzna wydania zasługuje na szczególne uznanie. Prawie każda strona jest oddzielnym obrazem, kartki są dobrej jakości, dopełnieniem całości jest twarda oprawa. Niezwykle pieczołowicie się przyłożono do strony wizualnej dzieła.
„Konkwistadorzy Diabła” to nie tylko biografia Behemoth, ale i lekcja historii polskiego black metalu. Sporo tutaj mniej lub bardziej znanych ciekawostek przytaczają tu chociażby szef Pagan Records Tomasz Krajewski czy Rob Darken z Graveland. O ile najważniejsze informacje z ostatnich 5 czy nawet 10 lat działalności Behemoth i undergroundowej sceny bez trudu odnajdziemy w internecie, z latami ’90 było to do tej pory dość utrudnione.
Historia zespołu jest tak wciągająca, że blisko 500 stron książki pochłania się momentalnie. Nie przeszkadzają temu ani drobne błędy stylistyczne, ani momentami irytujący sposób narracji (częste „wróćmy do”). Od pierwszej strony czytelnik czuje się jak bezpośredni uczestnik opisanych wydarzeń. „Konkwistadorzy Diabła” to obowiązkowa pozycja dla fanów polskiego metalu, ale nie tylko. Książka „odczarowuje” ten z pozoru mroczny świat udowadniając, że metal to muzyka jak każda inna, tylko obracająca się w nieco mniej przystępnej i jednocześnie bezkompromisowej konwencji. To nie Szatan prowadzi do sukcesu, tylko ciężka praca.