Zespół którego początki sięgają końca lat osiemdziesiątych, a przemiany w składzie oraz inspiracjach nastawały niemal wraz ze zmianami ustrojowymi, odnalazł po latach swoją niszę. Od 2011 roku reaktywowany skład wraz z nowymi członkami sukcesywnie daje o sobie znać pod nazwą The Moon. Po wypuszczeniu epki z utworem „Nic”, księżyc zawisł na firmamencie muzycznej galaktyki w Radio Orbit gdzie ulokował się na pierwszym miejscu zostając tam dobrych kilka tygodni. Sprawdźmy czy cała płyta, a właściwie mini album jest równie galaktyczny…
Album zatytułowany „Obojętność” zawiera pięć numerów. Całość zrealizowana jest w klimatach pop-rockowych. Ostatnio pisałem o tym, że jeśli ktoś celuje światową karierę najlepszym językiem muzycznym jest angielski, ale w tym przypadku chwali się, że całość nagrań prezentuje nasz zapomniany w muzyce język rodzimy.
Pierwszy numer na płycie „Obojętność” faktycznie wzbudził we mnie lekką obojętność. Jednostajnie utrzymany z fajnymi gitarowymi wstawkami, ale bez fajerwerków. Brakowało mi w nim jakichś oznak życia. Jest to dobry muzycznie utwór, ale odrobinę nudny. Jednak przesłuchując płytę wielokrotnie wiem, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, więc idźmy dalej.
Następny numer zatytułowany „Nic”, no już nie takie nic… Tu o ile znowu otrzymujemy spokojny melancholijny nastrój, o tyle w tym przypadku nie zostałem zanudzony. To bardzo fajny numer o zmiennym charakterze, czego osobiście jestem zwolennikiem. Początek to stonowany wokal dobrze zgrany z gitarą nadającą ciekawy i wciągający klimat. Najbardziej jednak porwał mnie od jego połowy. Wreszcie mocniejsze uderzenie, fajny ostry riff i wokal, na który czekałem. Muszę przyznać, że jest to świetny numer, a jego zróżnicowany charakter jest jego wielkim atutem.
Pełny nadziei brnę przez album dalej, – „Nadzieja” to kolejny numer na płycie. Po otwierających riffach byłem przepełniony nadzieją na mocniejsze uderzenie. O ile muzycznie się nie zawodzę o tyle wokal brzmiał lekko przytłumiony? Brakowało mi takiego ostrzejszego zacięcia, nie chcę zabrzmieć jakbym sugerował muzykom jak mają grać własną muzykę, ale gitary proszą się o więcej ognia. Dam sobie uciąć … nie no nie dam, ale jestem pewny, że wokalistka była by w stanie wydusić z siebie o wiele więcej. No cóż, może nagrywali w sąsiedztwie przedszkola i nie dało się głośniej. Tak czy siak chciałbym usłyszeć to na żywo.
Kolejny numer bardzo mnie zaskoczył. Utwór z fortepianem na pierwszym planie uzupełnił poprzednie aspiracje wcześniejszych piosenek. Jednym słowem brzmi jakby sam w sobie ewoluował. Jakby każdy kolejny numer był dopełnieniem poprzedniego. Muzycznie i wokalnie uważam, że świetnie zrealizowany i co ważne, nie zabrakło w nim mocniejszego uderzenia. Moim zdaniem najlepszy numer na płycie.
Na koniec utwór nie tylko pod nazwą „The Moon” ale mam wrażenie, że jest połączeniem klimatów każdego z muzyków. Mam wrażenie, że ten utwór to taki misz-masz tego, co każdemu z muzyków w duszy gra. Może się mylę, ale takie odniosłem wrażenie. W połączeniu z nazwą jednoznacznie kojarzy mi się z duszą zespołu. Bardzo fajny, energetyczny numer.
Da się odczuć, że zespół składający się z samych doświadczonych muzyków ma na sumieniu wystarczająco dużo inspiracji aby tym ciężej było mu się sklasyfikować. Na pewno jest to świetny radiowy rock na wysokim poziomie technicznym. Piosenki zapadają w pamięć, a lirycznie klasyfikują się gdzieś pomiędzy rockiem lat ’90, a muzyką filmową tych czasów. Mi osobiście bardzo przypadło to do gustu biorąc pod uwagę, że słuchając tej muzyki miałem nieodparte wrażenie, że jest ona z tamtej epoki co tylko utwierdza mnie przy szczerości muzyków, którzy zaczynali właśnie w tym okresie.
skład:
Anna „Endżi” Klein – wokal
Mariusz Jasiński – gitara
Piotr „Pido” Pertkiewicz – gitara
Michał „Kijek” Kijewski – gitara basowa
Dominik „Otwieracz” Kołodziejczak – perkusja
1. Obojętność
2. Nic
3. Nadzieja
4. Kolej Rzeczy
5. The Moon