Tomasz Lipa Lipnicki. Jeżozwierz

Aż trudno uwierzyć, ale Tomasz Lipa Lipnicki jest już panem po pięćdziesiątce. Wywiad rzeka zatytułowany „Jeżozwierz” jaki przeprowadził z nim Przemek Łucyan podsumowuje dotychczasowe życie i karierę artystyczną lidera Illusion i Lipali, który zaczynał na poważnie przygodę z muzyką w zespołach She i Skawalker. Lipnicki to niezwykle ważna postać dla polskiej muzyki rockowej, dzięki niemu wielu ludzi chwyciło za instrumenty. Osobiście znam kilka takich osób, dla których jego twórczość była jednym z głównych punktów zapalnych do założenia własnej kapeli.

Lipnicki to muzyk, który od ponad trzydziestu lat nie daje o sobie zapomnieć i nie odcina kuponów, tylko regularnie dzieli się ze światem nową muzyką. Jak nie z Lipali, to z Illusion, a niedawno światło dzienne ujrzał solowy album zatytułowany „Dźwięki słowa”. Lipa od lat wierny jest swoim ideałom, to konsekwentny artysta, który nie idzie tam gdzie w danym momencie czuć pieniądze. Wchodząc w dorosłość postawił wszystko na jedną kartę by zajmować się zawodowo wyłącznie graniem i nie żałuje tej decyzji. Jak sam przyznaje w „Jeżozwierzu”, przede wszystkim to, co tworzy musi podobać się jemu samemu.

Można go lubić, można nie lubić, ale na pewno trzeba mu oddać to, że ma swój charakterystyczny styl, jest naturalny i nie naśladuje nikogo. Jego charakter z pewnością wykuło trudne dzieciństwo i nieciekawe relacje rodzinne. Lipnicki ze szczegółami opisuje ten etap swojego życia, wcześniej nie miałem pojęcia ile ten facet przeszedł zanim został tym Lipą znanym z płyt. „Jeżozwierz” nie jest jednak poprowadzony kronikarsko. Punktem wyjścia kolejnych rozdziałów jest co prawda pewien okres życia, ale bardziej to tylko pretekst do zawarcia tych wątków w luźnej rozmowie. Na szczęście mnogość dygresji nie powoduje rozbicia narracji, odejścia od głównego tematu dają tylko pełniejszy obraz naszego bohatera.

„Jeżozwierz” to szczera biografia, ale nie goniąca za sensacją i opisywaniem rock and rolowych ekscesów. Lipa jednak przyznaje, że to o czym można przeczytać we wspomnieniach zagranicznych muzyków nie odbiega za bardzo od tego, co się działo na naszym krajowym podwórku. Zamiast komuś dokopać, Lipa stara się nikogo nie krzywdzić słowem, nie wywyższa się, z pokorą patrzy wstecz, jeśli może to szuka pozytywów nawet w przypadku osób, które zalazły mu za skórę. Rozmowa Przemka i Tomka to jednak nie wszystko, co jakiś czas kolejne części książki rozdzielają wypowiedzi muzyków Illusion, Lipali i dodatkowo Tomasza Zdebika z Tuff Enuff. Spojrzenie innych osób daje pełniejszy obraz Lipy, nie tylko w formie kombatanckich wspomnień, ale też ukazania jego wad, zalet i złożonego charakteru. Każdy rozmówca przyznaje jednak, że Lipa jest wyjątkową postacią i coś w tym musi być.

„Jeżozwierz” to oczywiście rzecz obowiązkowa dla fanów Lipali i Illusion, chociaż jeśli ktoś szuka drobiazgowego opisu historii tych zespołów, to może poczuć niedosyt. To przede wszystkim książka, która pokazuje Tomka Lipnickiego jako człowieka z krwi i kości. Tutaj nie ma gwiazdy rocka i tworzenia mitów wokół jego osoby. Może to być dla niektórych zaskoczeniem, ktoś zdejmie różowe okulary, może ktoś się rozczaruje, ale muzycy to ludzie tacy jak my, z takimi samymi problemami dnia codziennego. Lipnicki to twardo stąpający po ziemi facet z Nowego Portu, który od trzydziestu lat zawodowo zajmuje się graniem muzyki. Z jednej strony praca jak praca, bo coś trzeba w życiu robić by mieć za co opłacić rachunki, ale z drugiej to bardzo niewdzięczny i pełen niepewności zawód, chociażby w covidowych czasach kiedy ciężko o granie koncertów. Lipa pomimo tylu lat na scenie nie wskoczył na taki pułap żeby spokojnie tworzyć czy zamknąć się za płotem wypasionej willi. Chociaż jak przyznaje, teraz jest trochę lepiej, bo ma dwa zespoły i działalność solową. Wreszcie Lipa to człowiek, który może inspirować do działania i podążania konsekwentnie swoją drogą, bo miał w sobie tyle siły i samozaparcia żeby po pierwszym rozpadzie Illusion odpalać nowy zespół i cofnąć się o dobre dziesięć lat wstecz budując od zera markę niczym debiutant. To też świadczy o jego wyjątkowości.