Tymon Tymański – Sclavus

Ryszard Tymon Tymański to artysta trudny do zdefiniowania, który podąża drogą jaka akurat się przed nim otworzy. Nie zamyka się przed niczym, tylko daje się ponieść swojej twórczej fantazji. Oczywiście przede wszystkim znany jest jako muzyk, to w końcu jego główne zajęcie. Nawet nie próbuję wymieniać projektów w jakich brał udział, bo było ich tyle, że ciężko je wszystkie zliczyć. Oprócz tego dał się poznać kilka lat temu jako twórca filmu „Polskie Gówno”.

Najnowszym przedsięwzięciem Tymańskiego jest książka „Sclavus”, ale to nie są jego pierwsze próby literackie. Dwadzieścia lat temu ukazał się jego debiut w postaci książki „Chłopi III”, którą zaczął pisać ponad dekadę wcześniej ze Zbigniewem Sajnógiem. „Sclavus” to jego w pełni autorskie dzieło, w którym obszernie opisuje swoje życie w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Tymon opowiada o początku swojej muzycznej i performerskiej drogi, o pierwszych miłościach i przetrwaniu młodości w prl-owskiej szarej rzeczywistości. W głównej mierze skupia się na Totarcie – zaczyna od początków formacji w 1986 roku, opisując kolejne występy znane jako „ujawnienia”. Swoją historię kończy na 1989 roku i upadku komunizmu. To tylko cztery lata, ale Tymonowi udaje się zapełnić ponad 400 stron tekstu. „Sclavus” to jednak nie jest kronika, a Tymon to nie Gall Anonim. Jego książka jest taka jak on sam – pełna chaosu, dygresji. Tymon skacze w czasie po latach aż do czasów obecnych. Momentami to poważna lektura, świadcząca o oczytaniu i przygotowaniu teoretycznym autora, by za chwilę polecieć kabaretem. Zdarzało mi się parę razy parsknąć śmiechem przy kolejnej zabawnej sytuacji, szczególnie jeśli bez żadnego skrępowania opisuje przygody związane z „kręceniem śmigła”. W momentach kiedy Tymański uważa, że ktoś inny naświetli lepiej dane wydarzenie, przekazuje głos innym osobom dzięki czemu uzyskujemy pełniejszy obraz całości. Najbarwniej prezentują się w tej materii wspomnienia Pawła Konjo Konnaka.

„Sclavus” nie jest lekturą lekką, łatwą i przyjemną. Poprzez zastosowanie takiego, a nie innego sposobu narracji można się momentami pogubić w zeznaniach Tymańskiego. Książka wymaga skupienia, szczególnie w surrealistycznych i teoretycznych odjazdach autora. Tymon był jednak tego doskonale świadomy, we wstępie i w prologu wyjaśnia dokładnie dlaczego napisał swoją książkę tak, a nie inaczej. Ten styl albo się zaakceptuje albo i nie, warto przed zanurzeniem się w lekturę wziąć na warsztat jej początek by się potem nie męczyć.

Wydawca: Części Proste