Kiedy recenzowałem pierwsze wydawnictwo Żurawi w postaci epki „Powidok”, najbardziej podobały mi się te fragmenty gdzie na wierzch wychodziły klawiszowe partie. Z nadzieją na kontynuowanie tej ścieżki odpaliłem album „Poza Zasięgiem” i jakie było moje zdziwienie pierwszym kawałkiem. „Głosy” to taki alternatywny, lekko balladowy, gitarowy numer, trochę w stylu starego Myslovitz. Na szczęście w drugim kawałku wracają Żurawie na jakie się nastawiałem. Po krótkim, wciągającym basowym motywie wchodzą syntezatory, które są one dla mnie wyznacznikiem stylu grupy, wzbogacają ich muzykę i każdy utwór bez ich udziału powoduje wrażenie jakbym słuchał innego zespołu. Weźmy pod uwagę takie singlowe „Balkony” – klawisze napędzają ten utwór, stanowią fundament i bez nich byłoby nijako. Albo „Latarnie”, które dostają ejtisowego klimatu, jakże pasującego do Żurawi. Te dwie wspomniane piosenki to dla mnie zresztą najlepsze części płyty „Poza Zasięgiem”. Z uwagi na patriotyzm lokalny wybijają się też „Dźwigi”, które brzmią dla mnie nawet trochę… hawajsko. Wszystko to w oparach letniej melancholii, aż widzi się oczami wyobraźni zachód słońca nad stocznią. Nie bez powodu Żurawie nazywają się tak, a nie inaczej. Ale nie tylko sennymi tempami zespół stoi – panowie potrafią tchnąć więcej życia i oddać się szaleństwu – w punkowych „Ptakach” czy mocno kosmicznych „Stosach”. Dzięki temu płyta jest zróżnicowana i nie na jedno kopyto.
Nie rozumiem za bardzo takiego, a nie innego początku krążka „Poza Zasięgiem”, ale oprócz pierwszej piosenki, nie mam zastrzeżeń co do tego albumu. Zespół umiejętnie buduje klimat, potrafi opowiadać muzyczne historie, które wciągają i posiadają własny charakter. Czuć, że Żurawie się rozwijają i dopiero się rozkręcają.
skład:
Mateusz Bartoszek – gitara, syntezatory, wokal
Michał Juniewicz – wokal, gitara, syntezatory
Ignacy Macikowski – perkusja, wokal
1. Głosy
2. Gruz
3. Balkony
4. Latarnie
5. Dźwigi
6. Rozmowy
7. Ptaki
8. Stosy
9. Proszę Nie Być Smutnym