Snake Thursday
Chłopaki z Poznania byli dla mnie dużą zagadką. Totalnie nie wiedziałem czego się spodziewać, bo do koncertu nie odsłuchałem ich pełnego materiału dostępnego online. Snake Thursday zaprezentowali dobry stoner okraszony elementami grunge. Dużo nawiązań do klasyki hard rocka. Całość mocno przesterowana (inaczej przecież być nie może!), pełna brudu gitarowego. Brakuje trochę chłopakom hiciorów, które porwałyby publikę lub odlotów w totalną improwizacje czy też psychodelę. Zespół zgrany, dobrze nagłośniony. Dobry warsztat. Bardzo dobra sztuka i chętnie ich ponownie sprawdzę przy okazji.
Sautrus
Nie widziałem ich nigdy wcześniej. Odsłuch też pobieżny online. Znowu błąd. Sautrus ma według mnie ogromny potencjał. Może powrzucałbym ciut więcej kwaśnych elementów rodem z lat 70-tych na ich miejscu, ale to takie dopieprzanie się z mojej strony. Dobre nagłośnienie (tradycja Wydziału Remontowego) i było super. Wokalista ma dużo pomysłów do interpretacji tekstu, widać, że mocno wciąga go ta muzyka. Bardzo pozytywne zaskoczenie. W ogóle czuć, że chłopaki lubią swoją muzę i angażują się w nią. Bardzo dobry koncert. Jeśli będę miał okazję ich obadać jeszcze to chętnie to zrobię! Ciekaw jestem też w jakim kierunku pójdą w swoich autorskich numerach w przyszłości. Publice też się podobało, więc życzę Sautrus więcej takich gigów.
Grandloom
Myślałem, że nic nie przebije Dopelord z soboty. Jednak to sztuka Grandloom to był najlepszy koncert w moim prywatnym rankingu na całym Stonamite Fest. Bez żartów. Najlepszy w tym roku i jeden z najlepszych w całym moim życiu. Odpłynąłem. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. Panowie z Grandloom tak doskonale bawili się dźwiękami. Znakomity stoner oparty na hard rockowych fundamentach. Zapytałem po koncercie ich gitarzystę i potwierdził, że jakieś 70% tego gigu było improwizowane. Aż trudno w to uwierzyć, bo tak dobrze się zgrali! To jeden z tych gigów, gdy chcesz powiedzieć jak duże na Tobie robi wrażenie, a jedyne co Twój mały mózg jest w stanie skonstruować to proste “k*^$^ ja pie$#%(@” hehe. Grandloom zniszczył.
Green Leaf
Rock’n’rollowa petarda. Nim dalej w las, tym lepsze hiciory. To co zagrali na koniec (w tym świetny “Black Black Magic”) zrobiło największe wrażenie. Stoner w ich wykonaniu ma pełno energii i piosenkowego, brudnego rock’n’rolla – takiego do ostrego ruszania się na parkiecie. Klasycznie Panowie też dobrze byli nagłośnieni. Świetny warsztat i dużo zabawy. Wydawało się, że byli zmęczeni trudami trasy, a grali na 100%. Świetnie zakończenie całego festu. Chcę jeszcze!