Występ norweskiej grupy folkowej Wardruna w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim był jednym z najważniejszych wydarzeń koncertowej jesieni w Trójmieście. Biletów zabrakło już w lipcu, co dobitnie świadczy o popularności zespołu Einara Selvika w Polsce. Pewnie nie udało by się tego osiągnąć gdyby nie sukces serialu „Wikingowie” z muzyką Wadruny.

Ten pełen magicznej muzyki wieczór rozpoczął Kaunan, który promował wydaną kilka dni temu debiutancką płytę „Forn”. Skład tego folkowego zespołu tworzy trójka muzyków pochodzących z Niemiec, Austrii i Szwecji. Naszą publiczność kupili dzięki inspirowaniu się naszą ludową muzyką, nawet kilka ich utworów ma w tytule słowo „Polska”. Kaunan szybko załapali dobry kontakt z ludźmi i podczas ich występu panował nastrój wesołej zabawy, jakże odmienny od tego, który zaserwowała chwilę później Wardruna.
Obecnej na koncercie publiczności należą się ukłony, chociaż doszły mnie słuchy, że znalazły się w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim osoby, które chyba pomyliły koncerty. Większość zebranych wiedziała jednak na szczęście po co przyszła i czego należy oczekiwać, przeżywając tę niełatwą w odbiorze pośród tłumu ludzi muzykę w skupieniu. Polacy, jak to Polacy, entuzjastycznie podchodzą do swoich ulubionych artystów, dlatego też nie zabrakło ogromnych braw po każdym fragmencie przedstawienia Norwegów.

No właśnie, koncert Wardruny to doznanie wręcz natury duchowej, które nie ma wiele wspólnego z typowym rozrywkowym wykonem. Einar prawie przez cały koncert nie odzywał się do publiczności, tworząc odpowiedni klimat do zagłębienia się w dźwięki płynące ze sceny. Nie wiem na ile to zasługa zespołu, publiczności czy atmosfery miejsca, ale wszystko to złożyło się w jedną całość dzięki czemu można było poczuć się jak podczas słuchania płyt Wardruny w domowym zaciszu. Taka sztuka nie udaje się każdemu, za co należy się ogromne uznanie dla muzyków zespołu. Idealnie do granej muzyki pasowała oszczędna scenografia i stonowane, ale klimatyczne światło, świetnie sprawdziła się też gra cieni.

Wardruna ma na koncie wydane trzy płyty tworzące trylogię Runaljod (dźwięki run) i praktycznie każda jej część była zaprezentowana po równo (nie licząc najnowszej „Ragnarok”, której było trochę więcej). W dniu koncertu w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim premierę miała epka „Snake Pit Poetry” Einara Selvika i na sam koniec lider Wardruny zagrał sam bez udziału reszty zespołu krótszą wersję zawartego na płycie utworu. W trakcie zapowiedzi pozwolił sobie na chwilę rozluźnienia, jakby dając znać, że to bonus do właściwej części koncertu wymagający chwili oddechu. Utwór ten napisany został specjalnie dla Wikingów – pojawił się w czwartym sezonie serialu i opowiada o pewnym istotnym wydarzeniu, ale nie będę tutaj spojlerować :)