Witchmaster, Embrional, Brudny Skurwiel (Gdynia, Ucho 13-01-2019)

Z okazji 20-lecia wydania pierwszej płyty „Violence & Blasphemy”, zielonogórski blackthrashowy band Witchmaster wyruszył w trasę koncertową po Polsce. Obejmuje ona dziewięć miast, a trzecim przystankiem była Gdynia i klub Ucho. Jako supporty na tą trasę kapela zabrała dwa gliwickie składy: deathowy Embrional oraz black/speed/thrashowy Brudny Skurwiel.

Pan Mintaj jak zrobi trasę, to wiedz, że coś się dzieje. Witchmaster jest jedną z moich ulubionych hord w tym black/thrash metalowym gatunku. Chociaż widziałem ten zespół wiele razy na żywo, zawsze staram się stawić na ich bezbożnej scenicznej desekracji wszelakich świętości. Supporty dobre, więc mamy komplet i przepis na dobry metalowy event. Frekwencyjnie może nie zwaliło mnie z nóg, ale ekipa, która pojawiła się tego wieczoru w gdyńskim Uchu, była publicznością przygotowaną na takie strzały. Mało przypadkowych osób, a to lubię. Odprawa u organizatora, pierwsze piwko w barze, zakup merchu kapel i za chwilę na scenę wyskoczył pierwszy support.

Brudny Skurwiel

Brudny Skurwiel powstał niby dla jaj, niby na poważnie, cholera ich tam wie. Grają speedowy thrash, nie chodzą do kościoła i ogólnie nieźle się bawią. Swoje materiały wydają własnym sumptem i tylko na kasetach. Ogólnie mają gdzieś promocję i ten cały biznes muzyczny. Ostatnio rozpędzili się koncertowo, m.in. traska z Mystifier. Jest to typowa kapela koncertowa, dobrze im to wszystko na żywo wychodzi i fajnie się tego słucha. Oczywiście pod warunkiem, że są odpowiednio nagłośnieni, a z tym bywa różnie. Przeważnie chłopaki mają pecha do brzmienia swoich utworów na żywo. Tym razem gitary im się troszkę zlewały, przez co mało to było selektywne. Bębny, wokal ok, ale te wiosła jakby stłumione i buczało razem z basem. Pomimo tego widać było, że ekipa Sabatowskiego bawi się na scenie przednio. Kolesie są bardzo sympatyczni i grają fajną muzę, szkoda że często brzmieniowo nie wychodzi to dobrze. Przynajmniej na tych gigach, na których byłem.

Embrional

Dwie demówki i trzy pełne albumy to dotychczasowy dorobek załogi Embrional. Death metal w ich wykonaniu jest brutalny, często szybki, chociaż ostatnia płyta jest nieco inna, bardziej klimatyczna. Miała ona premierę dosłownie parę dni przed trasą z Witchmaster. Z tej właśnie płyty można było usłyszeć kawałki na ich koncercie. Anihilacja, zniszczenie, ciężar i technika – tak można określić ich występ. Myślę, że zespół pnie się w górę i jest to już wysoka półka na krajowym rynku śmierćmetalu. Mam nadzieję, że wypromują się jeszcze bardziej i nagrają jeszcze dużo dobrego metalu. Polska potrzebuje takich kapel, grając bezkompromisowo, opierając się na dobrych wzorcach z przeszłości, gdy death metal miał się dużo lepiej niż teraz. Widziałem ich na żywo po raz pierwszy, zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Mam nadzieję , że nie spuszczą z tonu.

Witchmaster

Pochodzący z Zielonej Góry Witchmaster poznałem prawie 20 lat temu. Pierwszy ich album zniszczył mnie kompletnie. To było coś nowego w tym kraju, jak strzał bez tłumika w tył głowy. Nikt tak wtedy nie grał. Thrash metal z blastami, tak to generalnie wyglądało. Stara szkoła pod Destruction itd, do tego blackowa satanistyczna otoczka, teksty i okładki. Esencja bluźnierstwa i nienawiści do ludzkości. Kolejne ich płyty trzymają fason aż do dziś. Ostatnie ich pełne wydawnictwo „Antichristus ex Utero” wyszło pięć lat temu.

Wyszli na scenę trochę szybciej niż o zapowiadanej 21.37. Skład zasilił o drugą gitarę Kryha grający również m.in. w Throneum i Arkonie. Kawałki z „Violence & Blasphemy” w wykonaniu na żywo rozwalają wszystko wokół w perzynę. Bastis jako frontman sprawdza się zawsze znakomicie, drąc paszczę i wpatrując się w publikę swoim opętanym spojrzeniem. Materiał z debiutu został poparty kawałkami z innych płyt, m.in. tytułowym „Antichristus ex Utero” czy „Blood Bondage Flagellation” z „Masochistic Devil Worship”.

Brzmieniowo ogólnie było bez zarzutu, chociaż widziałem lepiej brzmiące ich koncerty. Cały set zamknął się w około godzinnym misterium zła, przemocy, agresji i bluzgów wszelakich pod adresem boga krzyża. Zespół jest w bardzo dobrej formie koncertowej i nie wydaje mi się, żeby na innych gigach tej trasy było inaczej. Czekam na kolejny album tych black-trashowych bluźnierców.

Podsumowując, to był udany koncert z nieprzypadkową publicznością. Ważne, że są i chcą przychodzić ludzie na takie eventy z muzą niekoniecznie spod znaku mainstreamowego metalu, a raczej niezależnego, bezkompromisowego undergroundu.