Debiutancka epka Groth to jeden z tych materiałów, który okazują się czymś innym niż się wydaje, niczym sowy w Twin Peaks. Spodziewałem się typowego „zielonego” stonera połączonego z doomem, jakichś sabbathowych riffów i tego typu historii. Takie elementy są też na tym mini albumie odczuwalne, ale jednak są trochę schowane. Na pierwszy plan wychodzi wokalista Łukasz, który brzmi niczym dziecko Titusa z Acid Drinkers i Phila Anselmo z Pantery. I to jest dla niego komplement, bo ma fajną barwę oraz moc przy jednoczesnej lekkości i poczuciu melodii. Taki gardłowy to skarb! Zresztą sama muzyka Groth pachnie mi kwasożłopami w tych ich nowoczesnych, ciężkich, wręcz groove metalowych odsłonach rodem z płyt „High Proof Cosmic Milk” czy „Acidofilia”. Metalowe elementy mieszają się w muzyce Groth ze stonerowymi zagraniami czy doomowymi zwolnieniami, ale po prostu mocniej czuję u nich hutę i ciosanie żelaza niż pustynię i opary zielska. Całość jest zagrana bardzo sprawnie, brzmi tak jak powinna, panowie świetnie czują groove, mają dobry warsztat i fajnie się im to wszystko skleja w całość. Te pięć utworów składających się na epkę pokazuje, że Groth jest zespołem z potencjałem na solidną przyszłość. Ciekawe co nich wyrośnie? Jasnowidzem nie jestem, ale z pewnością będę im kibicować i obserwować kolejne poczynania.
skład:
Barti – gitara basowa
Miron – gitara
Zdun – perkusja
Łukasz – wokal
1. Diamond Lizard
2. Oceansphere
3. The Giant’s Zen
4. Snack
5. Surface Tension
strona internetowa: www.facebook.com/Groth420