Utarło się, że rock to męska domena. Oczywiście mamy sporo wokalistek, basistek, ale gitarzystek i perkusistek jest zdecydowanie mniej. A całkowicie damskie zespoły są na tyle rzadkim zjawiskiem, że w dalszym ciągu budzą wyjątkowe zaciekawienie. Tak też jest z nową gdyńską kapelą – Destructive Daisy.
Muzyka zawarta na EP-ce dziewczyn nie zaskakuje. To zwykłe, nieskomplikowane, garażowe granie, które w męskim wykonaniu przeszło by bez echa. Pamiętacie Courtney Love i jej Hole? No to jesteście blisko. Także w przypadku Destructive Daisy obecność kobiet w składzie wcale nie łagodzi brzmienia. Laski są zadziorne i lubią „brzydko” pohałasować. Tak jak w przypadku Hole, ich główną inspiracją jest grunge i punk rock. Mamy tu nawiązania zarówno do Nirvany („Tea Buzz”), jak i Alice In Chains („Barbed Wire”) czy Soundgarden („Panic”). Wszystko to podlane jest punkowym sosem kompozycyjnym i surową produkcją. Czyli numery toczą się prosto i do przodu, bez stosowania bardziej skomplikowanych patentów. W gruncie rzeczy trzeba im to zaliczyć na plus, bo nie próbują na siłę grać ponad miarę swoich możliwości.
Co ciekawe, za miks i mastering materiału odpowiedzialny jest Michał „Goran” Miegoń z Kiev Office, jeden z najlepszych speców od garażowego grania w Trójmieście. Dobry wybór, jednak mógłby mieć jeszcze większy wkład w materiał. Na pewno by dziewczynom nie zaszkodził.
Póki co Destructive Daisy lepiej wyglądają niż grają, ale są młode, mają jeszcze czas by dojrzeć muzycznie. Oby w kwestii muzykowania nie były zmienne niczym przysłowiowa kobieta… Czy może być piękniejszy widok niż grające dziewczyny? Na pewno jest milszy dla oka niż zgraja obdartych, śmierdzących potem i piwskiem, hałasujących kolesi.
skład:
Audri – wokal
Dams – gitara
Kleo – gitara basowa
Ada – perkusja
1. Road To Ruin
2. Death Car
3. Panic
4. Barbed Wire
5. Tea Buzz