Szczerze mówiąc, zabierając się do tej płyty, byłem nieco przesycony death metalem. Dużo tego ostatnio wychodzi – w Trójmieście, w Polsce, na świecie, wszędzie. Skoro przesycony, to również sceptyczny – tak to właśnie działa. Sceptycyzmu starczyło mi jednak ledwo na pierwszych kilkadziesiąt sekund „What Lies Ahead”. Tak, znowu death metal. I znowu zajebisty.
Od pierwszych dźwięków rzuca się w uszy intensywność tej płyty. Nie jest to jednak intensywność bolesna – Frightful grają szybko i mocno, ale zarazem melodyjnie i chwytliwie. Sporo katuję się rzeczami typu Portal, Imperial Triumphant, czy inny zespół z Godz Ov War – Toughness. We Frightful nie ma tego typu nerwowości, rozedrgania. Jest natomiast nośna rytmika, bogactwo i ewidentna radość z grania. Na tle wymienionych powyżej kapel „What Lies Ahead” jest wręcz kojąca.
Zwróciłem też uwagę na skille muzyków. Gitarzyści trochę się wręcz popisują i na zdrowie – akurat w tej konwencji nasycenie utworu solówkami i unisonami nie razi. Przeciwnie – wzbogaca muzykę i pozwala uniknąć nudy. Ciekawe, że o ile chłopaki mocno pokombinowali melodycznie, to w warstwie rytmicznej jest stosunkowo prosto. Owszem – mamy tu smaczki, zwolnienia i interesujące przejścia, ale stosowane tak, żeby to wszystko cały czas pulsowało w podobny sposób. Można to uznać zarówno za wadę, jak i za zaletę, w zależności od preferencji. Mnie to akurat pasuje – jeśli gramy coś, co żre, to po jaką cholerę łamać to breakdownem? Co innego, jeśli z takiego łamania zespół czyni zasadę… Frightful jednak są od tego dalecy.
Jak się ma „What Lies Ahead” do poprzedniego wydawnictwa zespołu? Jeśli ktoś zna „Spectral Creator”, to nic na drugiej płycie Frightful nie powinno go zaskoczyć. Najwyraźniej chłopaki swój styl wypracowali już dawno temu i teraz po prostu go kultywują. Podejście do komponowania jest podobne. Nie słychać też jakiegoś porażającego progresu, ale nie dlatego, że stoją w miejscu, tylko już na „Spectral Creator” umieli bardzo dużo. Różnice da się jednak wychwycić w brzmieniu. Na pierwszej płycie bas był nieco bardziej z przodu, a wokal z tyłu, co nadawało całości nieco złowrogiego sznytu. „What Lies Ahead” jest pod tym względem bardziej dopieszczone, można chyba rzec, że brzmi bardziej profesjonalnie. Czy to dobrze? Nie wiem. Lubię obie te płyty.
Z muzyką Frightful mam w zasadzie tylko jeden problem – nie ma w niej niczego, czego już bym wcześniej nie słyszał. Co więcej ze względu na podobną gęstość poszczególnych kawałków trochę mi się one ze sobą zlewają. Słuchanie „What Lies Ahead” sprawia mi mnóstwo radochy, ale składające się na nią numery niezbyt zapadają mi w pamięć. Cóż – może to się zmieni, jeśli uda mi się zobaczyć ich na żywo.
skład:
Oskar Wańka – wokal, gitara basowa
Paweł Snarski – gitara
Eryk Jakubczyk – gitara
Krzysztof Pochranowicz – perkusja
1. Cloaked By Nothingness
2. Disincarnate Sower
3. What Lies Ahead
4. No Fear
5. Into The Phantom Hearts
6. Farewell
7. Cathedrals of Creation
8. Inexplicable
strona internetowa: www.facebook.com/Frightfulband