Królestwo – Patho jazz

Goryl saksofonista, który zdobi okładkę trzeciej płyty grupy Królestwo zatytułowanej „Patho jazz” wygląda groźnie i można poczuć się w jego obecności nieswojo. Rozumiem zamysł, bo zespół na tym albumie postanowił zagrać bardzo jazzowo i antyjazzowo jednocześnie, wrócić do kolebki, ale też czerpać z nowszych rzeczy. Chociaż nie wydaje mi się, że gdyby dało się małpie saksofon, to by potrafiła tak zagrać. Doceniam jednak symbolizm i prostotę w jednym. Ciekawe czy szufladka patho jazz się przyjmie. Aż tak się nie znam na tym gatunku żeby stwierdzić na ile muzyka Królestwa jest czymś nowym by zyskać własną nazwę, ale dla mnie jako laika jest to bardzo wyjątkowe i niosące powiew świeżości. Szczerze mówiąc typowy jazz zazwyczaj mnie nudzi, chociaż doceniam warsztat i kunszt uprawiających ten proceder muzyków. Królestwo demoluje gatunek, burzy podstawy, łamie wszelkie schematy i oczywiste rozwiązania. Do tego nie zamyka się w jazzowej szufladzie, tylko śmiało romansuje z innymi gatunkami, od szeroko pojętego rocka po elektronikę. Dlatego też podoba mi się to, co robią, chociaż nie wszystko rozumiem i nie za wszystkim w ich muzyce nadążam. Chyba nawet nie chcę tego ogarnąć swoim umysłem, bo chyba bym musiał po tym spędzić urlop na Srebrzysku. Traktuję muzykę Królestwa bardzo obrazowo, czasem też jako ścieżkę dźwiękową do obrazów ruchomych. „Patho jazz” ma więc bardzo filmowy charakter, w klimacie powalonych dzieł kinematografii, przede wszystkim Lyncha, ale też Von Triera czy Haneke i innych reżyserów tworzących niepokojące dzieła. Czasem konkretne sceny same się pojawiają w głowie, na przykład do takiego „Gdyńskie centrum wypierania rzeczywistości” sama Audrey Horne mogłaby zatańczyć.

Królestwo od początku było zespołem nieoczywistym i jest nim nadal. Obcując z każdym kolejnym wydawnictwem tria mogę jedynie oczekiwać nieoczekiwanego. I takie też wrażenia owładnęły mną kiedy odpaliłem „Patho jazz”. Słuchanie tej muzyki poszerza horyzonty, przenosi w inny czas i przestrzeń, nie pozostawiam obojętnym.

skład:
Paweł Rucki – perkusja
Sebastian Goertz – bas
Joanna Kucharska – syntezatory
Max Białystok – klawisze, syntezatory, gitara

Patrycja Tempska – saksofon
Dawid Lipka – trąbka
Robert Dobrucki – klarnet, klarnet basowy

1. Zmarnowany potencjał wczorajszej porażki
2. Rzeźnie Kościoły Stadiony
3. A oto i on mizantropek melepeta
4. Odwołane medytacje klas trzecich
5. Gdyńskie Centrum Wypierania Rzeczywistości
6. Ekwiwalent życia w samotności
7. Litania o dzień przestępny

strona internetowa: www.facebook.com/krolestwoband