Debiutancki album Sea Saw z 2021 r. bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Podobało mi się to, że chłopaki wymykają się ze schematów, bawią się dźwiękami i formą, ale wszystko miało ręce i nogi, nie zagubili się w poszukiwaniach. Po trzech latach powrócili z kolejną płytą o tytule „Surf Simulation”, która jest równie podobna, co inna od debiutu. W dalszym ciągu Sea Saw nie zmierza w oczywistym kierunku, chłopaki dalej potrafią zaskoczyć i dobrze kombinować. Ale to też zupełnie inny krążek, zdecydowanie bardziej śmiały, lepiej brzmiący, bardziej piosenkowy i melodyjny. O ile na debiutanckiej płycie nad całością unosił się taki shoegazowy i post rockowy duch, tak tutaj panowie nabrali pewności siebie i muzycznej śmiałości. Poszczególne utwory nie są już tak rozmyte, ale wyraźniej zarysowane. Inne jest też brzmienie, już nie takie zimne i mroczne, tylko cieplejsze i z pełną paletą kolorów. Emocje też są bardziej ekspresyjne, a sama muzyka pełna jest post punkowej mocy i kraut rockowej motoryki czy nawet transowości rodem z muzyki elektronicznej. Zresztą syntezatory są na tej płycie ważniejsze i bardziej uwypuklone niż na debiucie. „Surf Simulation” pokazuje Sea Saw od innej strony, ale nie oznacza to wcale dojścia do wniosku z kategorii co jest lepsze, a co gorsze. Nawet nie próbuję tak definiować tych dwóch dotychczasowych albumów zespołu, bo podobają mi się oba i każdy zachwyca czymś innym. Zarówno ten nostalgiczny, jak i bardziej radosny klimat ma sens w twórczości grupy i oba oblicza pasują do szyldu Sea Saw. Chociaż muszę przyznać, że akurat nawiązania do surf rocka się nie spodziewałem, nie tylko w tytule. Najbardziej jest to słyszalne w takim „G_Beat”, ale też nie spodziewajcie się piosenki będącej hołdem dla Beach Boys. Jeśli już to na „Surf Simulation” mamy do czynienia nie z kalifornijską, a naszą lokalną, bałtycką plażą.
Sea Saw po raz kolejny mnie zaskoczyli i jestem pełen podziwu dla wyobraźni muzycznej chłopaków i zdolności układania dźwięków na swoich zasadach. Zamiast kontynuować drogę obraną na debiucie, na swojej drugiej płycie „Surf Simulation” postanowili śmiało eksplorować inne rejony. Ta sztuka im się udała należycie, utrzymali świeżość, nieoczywistość i nie zagubili się w eksperymentach. Oby tak dalej.
skład:
Dawid Leszczyński – syntezatory
Maksymilian Mróz – gitara, wokal
Piotr Jarmowski – gitara basowa
Paweł Rucki – perkusja
Kamil Kolendo – tamburyn
1. Benzo Driver
2. Superstar
3. Cold Brunette
4. B_Last
5. Penny Whistle
6. G_Beat
7. Gaze
8. Sploty
9. Drop
Więcej informacji: www.facebook.com/seasawband