Spoiwo – Martial Hearts

Nie ukrywam, że miałem początkowo problem z „Martial Hearts”. Po sześciu latach od wydania debiutanckiego „Salute Salitude”, moje oczekiwania wobec Spoiwa zdążyły sporo urosnąć. Sam zespół nie spieszył się i od dłuższego czasu bardzo powoli dłubał przy tej płycie, zdawkowo informując o postępach. Wreszcie premiera, kilka odsłuchów i zostałem z ciężkim orzechem do zgryzienia. Płyta przelatywała mi niejako obok, nie wciągała mnie ta historia, czułem się jak podczas oglądania niezbyt absorbującego filmu kiedy przejawiam większe zainteresowanie swoim telefonem niż tym, co się dzieje akurat na ekranie. Problemem nie była jednak jakość muzyki zawartej na „Martial Hearts”, ale warunki w jakich z nią obcowałem. Ta płyta wymaga poświęcenia należytej uwagi, kompletnie nie sprawdza się słuchanie jej jako tła do wykonywania innych czynności. Dopiero kiedy w „starym” stylu odpaliłem ją na słuchawkach, nie rozpraszając się innymi bodźcami, byłem w stanie należycie docenić ten materiał. Zresztą w przypadku zespołu jakim jest Spoiwo, skupienie i wyciszenie się jest wręcz wskazane. W końcu mamy do czynienia z post rockiem, który jest tylko punktem wyjścia, bo gdańszczanie potrafią pokazać swoje indywidualne piętno i wrażliwość artystyczną. Grupa nie gra typowo, o tradycyjnie pojmowanych piosenkach nie wspominając. Ich utwory mają wręcz filmowy charakter, który podkreślony jest brakiem wokalu i płynną strukturą między poszczególnymi częściami dzielącymi album na kolejne sceny tej samej opowieści. Tak jak ciężko jest zrozumieć film oglądając go wyrywkowo na sceny, takie samo podejście powinno towarzyszyć obcowaniu z „Martial Hearts”. Pozbywając się obrazu sami musimy wykreować świat, a tutaj pole do interpretacji jest naprawdę szerokie. Wystarczy mieć otwartą głowę, chociaż warto też sięgnąć po teledysk do „Wild Eyes” żeby nakierować się na to, co autorzy mieli na myśli. Ja w tym wszystkim widzę artystyczne podejście do kruchości człowieka względem ogromu wszechświata, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, ale każdy może stworzyć wokół tego własną filozofię. Spoiwo jest zespołem niezwykłym, wymykającym się daleko poza ramy „zespołu rockowego”. W ich przypadku różne rodzaje sztuki płynnie się przenikają, „Martial Hearts” sprawia wrażenie otwartych drzwi, za którymi możemy trafić na rzeczy, które się nie śniły filozofom.

1. Wild Eyes
2. Two Mountains
3. Riot Sons
4. Verge
5. Oyum
6. Taur
7. Wounds
8. Ghost of Chance