Last Riot, Fleshcold, Antivist (Gdańsk, Pub Torpeda 29.11.2024)

Koncert otworzył Antivist, już po raz trzeci goszczący na Pomorzu. Zespół zaprezentował melodyjny metalcore z wyraźnymi wpływami hardcore’u, a nawet rocka. Już od początku widać było profesjonalizm, mimo trudności – wokalista zmagał się z chorobą, ale dał z siebie wszystko. Trzeci utwór był istnym przełamaniem – scena eksplodowała energią.

Charyzma i świetnie brzmiące refreny to znak rozpoznawczy zespołu. Choć momentami wokalista spowalniał tempo na cleanach, szybkie przejścia i mocne riffy wprowadzały z powrotem metalcore’owy ogień. W czwartej kompozycji zespół dorzucił elementy punku i hardcore’owych śpiewów, co nadało ich występowi surowej energii.

Pod koniec setu Antivist osiągnął pełnię swojej formy, zaskakując intensywnością i momentami przypominającymi Northlane (riffy niczym z „Obelisk”). Koncert zakończyli z mocnym, psychodelicznym klimatem, zostawiając widownię z poczuciem satysfakcji i głodu na więcej.

Antivist / fot. Paweł Czarnecki

Około 21:10 na scenę wkroczył Fleshcold, prezentując alternatywny rock i nowoczesny metal progresywny. Już od pierwszego dźwięku było jasne, że mamy do czynienia z profesjonalnym zespołem – mocne brzmienie, świetna rytmika i dbałość o szczegóły wyróżniały ich występ.

Choć początek był cięższy i bardziej klimatyczny, trzeci numer ożywił publiczność – pogo ruszyło, a zespół pokazał swoją bardziej agresywną stronę. Wokalista z powodzeniem łączył emocjonalne cleany z bardziej drapieżnymi fragmentami. Sekcja rytmiczna, choć chwilami dominowała nad wokalem, utrzymywała solidne tempo.

W kompozycjach można było wyczuć wpływy australijskiej sceny metalcore, takich jak Void of Vision czy Northlane. Zespół wyraźnie nie unika eksperymentów – balansował między wolniejszymi, klimatycznymi fragmentami, a intensywnymi breakdownami. Ostatni utwór, ich najnowszy singiel (warto sprawdzić na YouTube), był najbardziej agresywnym i jednocześnie doskonałym podsumowaniem ich seta.

Fleshcold / fot. Paweł Czarnecki

Na koniec wieczoru o 22:10 wystąpił Last Riot, prezentując swoją wizję metalcore z elementami deathcore’u i djentu. Zespół od początku wyróżniał się ekspresją i umiejętnością integracji z publiką – wokalista z imponującą energią porywał tłum, a pozostali członkowie wspierali go harmonicznie.

Last Riot to ukłon w stronę klasycznego metalcore’u z lat 2005-2010 – ich brzmienie przypomina najlepsze czasy Killswitch Engage, ale z nowoczesnym twistem. Utwory były perfekcyjnie zsynchronizowane z oświetleniem, co wzmacniało atmosferę. Perkusista swoją intensywnością wręcz zniszczył podwójną stopę, a sample dodawały przestrzeni i świeżości.

Zespół zakończył koncert agresywnym, dynamicznym numerem, który wydawał się najbardziej intensywny z całego seta. Ich występ to kwintesencja energii i pasji, którą publiczność z pewnością zapamięta na długo.

Wieczór z Antivist, Fleshcold i Last Riot to była prawdziwa metalowa uczta, pełna różnorodnych brzmień i emocji. Każdy z zespołów wniósł coś unikalnego, od melodyjnego metalcore’u, przez progresywny metal, aż po klasyczne, potężne breakdowny. Produkcja koncertu była na najwyższym poziomie, a atmosfera – niepowtarzalna. Polecam każdemu, kto kocha ciężkie brzmienia i niezapomniane koncertowe doświadczenia!

Last Riot / fot. Paweł Czarnecki