Illusion – Illusion 7

„Illusion 7” to faktycznie siódma płyta studyjna w dorobku gdańskiej grupy. To też nawiązanie do tytułów albumów z pierwszego okresu działalności – te nagrane po reaktywacji miały do tej pory „normalne” nazwy. Materiał zawarty na „siódemce” nie zawiera jednak premierowych kompozycji, tylko akustyczne wersje piosenek znanych z poprzednich krążków. Zespół nie gra ich jeden do jednego, zamieniając jedynie elektryki na akustyki, tylko podszedł do sprawy na poważnie i pokombinował z nowymi aranżacjami. Zaprosił też do udziału w projekcie wyjątkowych gości.

„Illusion 7” zawiera szesnaście piosenek z prawie wszystkich płyt studyjnych kwartetu. Jedynie „Opowieści” z 2012 r. nie mają swojego reprezentanta. Osobiście nie odczuwam braku utworów z tego albumu, zresztą całość to ponad godzina muzyki więc o niedosycie w kategoriach długości materiału nie ma mowy. I to pomimo braku takich hitów jak „Nóż”, „Wojtek” czy „To, co ma nadejść”. Ten pierwszy nagrało swego czasu Lipali, więc zawsze można odpalić płytę „Bloo”, na której się znalazł. Zresztą siłą „Illusion 7” jest właśnie to, że zespół postanowił przypomnieć też mniej znane piosenki ze swojego repertuaru. Szalikowcem Illusion nigdy nie byłem i nie kojarzę ich wszystkich utworów. Tym bardziej, że na reedycje płyt z 2004 r. się nie załapałem, a wczesnych wydawnictw nie ma na Spotify. Jak pierwszy raz odpaliłem teledysk do akustycznej wersji „Niedaleko”, to czułem się jakbym obcował z czymś zupełnie nowym. Wybranie akurat tej piosenki do promocji jest symboliczne, bo to ostatni pełnoprawny utwór na ostatnim albumie przed zawieszeniem działalności. Nowa wersja jest interesująca nie tylko z samego faktu akustycznej aranżacji, ale też dlatego, że gościnnie wystąpiły tutaj śpiewające tzw. białym głosem panie z zespołu Odłam Źdźbło. Dzięki temu utwór zyskał kompletnie nową, swojsko-folkową jakość, a takich smaczków jest na płycie więcej. W „Choćby jęk” słyszymy wiolonczelę, w „Cierniu” flet, a w „Skocznym” skrzypce i dudy kapeli Manugi z Wielkopolski.

„Illusion 7” cechuje się dużą naturalnością, szczególnie czuję to w partiach wokalnych. Głos Lipy na płycie nie jest idealny, ale uważam to akurat za zaletę. W czasach kiedy w studiu poprawia się i wygładza absolutnie wszystko, pójście pod prąd temu zjawisku tylko dodaje charakteru całości. Na tym albumie nie tylko podobają mi się wokale i brzmienie, które wykręcił Adam Toczko znany ze starych płyt Illusion, ale także czysto muzycznie to bardzo ciekawy materiał. To nie jest zwykłe odegranie wymyślonych dawno temu piosenek, ale nadanie im zupełnie nowej jakości. Illusion w łagodniejszej formie, bez przesterowanych gitar też potrafi zabrzmieć jak należy. Dobrze, że ten album powstał teraz, a nie w latach dziewięćdziesiątych, bo odnoszę wrażenie, że potrzeba nieco innej, niekoniecznie młodzieńczej wrażliwości żeby ugryźć takie granie od właściwej strony.

skład:
Tomasz „Lipa” Lipnicki – wokal, gitara
Jerzy „Jerry” Rutkowski – gitara
Jarek Śmigiel – gitara basowa
Paweł Herbasch – perkusja

1. Okruchy udręki
2. Vendetta
3. Trzy ptaki
4. Za taki ból
5. Niedaleko
6. Nikt
7. Wrona
8. Big black hole
9. Ruszy las
10. Kto jest winien?
11. Choćby jęk
12. Cierń
13. Tło
14. Skoczny
15. Tylko…
16. Dombranoc

strona internetowa: www.illusion.pl