Kiedy Lastryko wydało w 2020 roku swój trzeci album zatytułowany „Limbo”, byłem zaczarowany rozwojem zespołu i podejściem do granej przez nich muzyki. Najnowsze wydawnictwo tych panów w postaci płyty zatytułowanej „Sesje” jest efektem naturalnego rozwoju kwartetu, ale także cofnięcia się do przeszłości i powrotu do instrumentalnych, transowych form tak charakterystycznych dla ich rozkwitu w erze drugiego albumu. Zachodzi w tym momencie ciekawa prawidłowość – wokale i bardziej piosenkowy charakter na co drugiej płycie. Każda z tych form w ich wykonaniu mi odpowiada, chociaż co zresztą jest naturalne, w instrumentalnym wcieleniu głębiej przeżywa się i interpretuje grane przez grupę dźwięki. Ten zespół zawsze dawał sporo miejsca na indywidualne przeżycia, jakoś specjalnie nie nakierowując słuchacza w pożądanym kierunku, ale tym razem postawili na wyjątkową prostotę. Poszczególne utwory zatytułowane są według kolejności stron A i B niczym na winylu bądź kasecie. Sam tytuł albumu „Sesje” nie zawiera jakiegokolwiek przesłania, to tylko definicja formy w jakiej materiał został nagrany. Także utwory nie są przesadnie skomplikowane, główną osią wokół której wszystko krąży jest klimat oraz rytm, który napędza całość po momentach wyciszenia. Słuchając płyty czuje się, że to zespół, który nabrał już sporego doświadczenia i doskonale wie co chce poprzez swoje dźwięki przekazać. Lastryko to świadomy zespół rozwijający charakterystyczny dla siebie styl czerpiący od psychodelii i space rocka sprzed pół wieku po muzykę elektroniczną i wszelkie post wynalazki ostatnich lat. Rozpiętość stylistyczna jest spora, ale to naprawdę działa i ich kolejnych płyt słucham z przyjemnością.
skład:
Wojciech Lacki – gitara basowa
Jacek Rezner – perkusja
Artur Bieszke – gitara
Maciej Szkudlarek – klawisze
1. A1
2. A2
3. B1
4. B2
strona internetowa: www.facebook.com/lastrykoband