Pedal Distorsionador to kolejny młody zespół, który zapatrzył się w rocka sprzed dobrych 40 lat. Chociaż nazywanie ich w tym momencie zespołem z prawdziwego zdarzenia jest trochę na wyrost. Swój debiutancki materiał zarejestrowali bowiem we dwójkę. Podobno nie dość, że nagrywają samemu, to jeszcze sami budują i naprawiają swój sprzęt. Nie da się ukryć, że brzmi to intrygująco i jest godne podziwu.
Pierwszy, tytułowy utwór momentalnie kojarzy mi się z Iggy Popem i jego The Stooges. Piosenka charakteryzuje się podobną rytmiką, melodyką, a wokale też brzmią znajomo. Na debiutanckiej płycie Pedal Distorsionador nie brak też nawiązań do Black Sabbath („Hip Blues”), Davida Bowie aka Ziggiego Stardusta („Cyber Man”), Led Zeppelin („Jimmy Page”), a nawet… Marilyn Manson (wlokący się niczym „Minute of Decay” utwór „Sleaze”, w którego solówce kłania się znowu Tony Iommi).
Największa zaletą albumu jest jego niesamowita energia. Płyta aż kipi młodością, zadziornością, testoreronem, czyli wszystkim tym, czego rockowym dinozaurom często brakuje albo w ich przypadku brzmi już nieautentycznie. Trzeba też przyznać, że mocno przesterowane i chropowate niczym tarka brzmienie albumu Pedal Distorsionador jest wręcz jego zaletą. Dla dźwiękowych purystów może być to jednak dawka nie do zniesienia. To naprawdę brudna muzyka, która jest zwyczajnie hałaśliwa, ale świetnie komponuje się z pełnym rock and rollowego luzu wokalem. Łagodniejsze momenty? W muzyce Pedal Distorsionador nie ma na nie miejsca.
Minusy? Kłujący w uszy automat perkusyjny… To tak bardzo żywa muzyka, że zaprogramowana, bezduszna maszyna kompletnie do niej nie pasuje. Żyjemy w takich czasach, w których nie ma problemu by zaprogramować na komputerze organicznie brzmiące bębny. I te plastikowe oklaski w utworze tytułowym i „Two Miles Drag”. Okropność…
Mam nadzieję, że uda im się skompletować skład i zobaczę ich na żywo. Grana przez nich muzyka aż prosi się o granie koncertów, jest do nich stworzona, to jej naturalne środowisko. Jedno jest pewne, Pedal Distorsionador to kolejny przykład na to, że rock and roll nigdy nie straci swojej magii.
skład:
Wojta-Su – wokal, klawisze, gitara basowa
Baucia – gitara
1. Pedal Distorsionador
2. Man Bites Dog
3. Two Miles Drag
4. Cyber Man
5. The Hip Blues
6. Sleaze
7. Boner Stoner
8. Jimmy Page
9. Youth Got It