Saturation – Daughter of the Pink Sun

Wpatrując się w okładkę debiutu tego trójmiejskiego zespołu postanowiłem odnieść się na początku do piosenki o różowych okularach, którą zapamiętałem z dzieciństwa. Nigdzie jednak nie mogłem jej znaleźć, zamiast tego trafiłem na utwór z „Akademii Pana Kleksa” – „Dzik jest zły”. To nie jest właściwe skojarzenie, ale bardziej chodzi o to, że Saturation i ich pierwsza płyta to przykład kolorowego szaleństwa, które ma nieco ubarwić szarą rzeczywistość, która nas otacza.

Otwierający płytę „Ashes” wyłania się z przestrzeni zupełnie jakbyśmy wnikali w odbijające się w różowych okularach czarno-białej dziewczyny konstelacje galaktyk i wkraczali w zupełnie inny świat. Ten dość leniwy, unoszący się w przestrzeni numer, miesza ze sobą odrobinę space rocka ze stonerem i zwykłym hard rockiem i brytyjską alternatywą. Ciekawszy od otwieracza jest jednak niemal siedmiominutowy „Light the Way” mający w sobie coś z U2 czy Arctic Monkeys. Motoryczny bas, dobra praca gitar i balansowanie między łagodniejszymi fragmentami, a szybszymi rozwinięciami. Chyba gdzieś słyszałem coś podobnego, ale i tak słucha się tego przyjemnie. Szybciej i jakby radośniej jest w utworze tytułowym, który zdaje się pulsować jakbyśmy mieli raz po raz wnikać w te różowe galaktyczne okulary i wracać do twarzy dziewczyny, która chyba nie jest do końca zadowolona ze swojego życia, ale mimo przeciwności kroczy przez świat z podniesioną głową. O tych galaktycznych podróżach zdaje się szczególnie przypominać instrumentalna końcówka utworu. Pozostając w szybszych i bardziej zadziornych rockowych numerach spotykamy pana Clowna. Taki trochę utwór śmieszek bawiący się wesołkowatą konwencją.

Bardzo dobrze wypada „Take Your Mind Away” , który szybko wpada w ucho i choć znów skojarzyć się może z brytyjską alternatywą lat dwutysięcznych, to brzmi świeżo i inspirująco. W kolejnym pada pytanie czy człowiek może być królem swojego życia nawet jeśli nie ma na skroni upragnionej korony. Utwór pod względem muzycznym bardzo fajnie kontrastujący z resztą materiału, bo zdradzający również inspiracje chłopaków noisem i metalem w stylistyce System of the Down. Równie udany jest „Breathe”, w którym najpierw usypia się czujność , a później zapuszcza się w rejony progresywne w klimacie Porcupine Tree i Stevena Wilsona, kontrastując to wokalnymi popisami w stylu Muse, a nawet growlem. Bardzo ciekawym numerem jest także kończący debiut Saturation „Tomorrow” zdradzający z kolei kolejne inspiracje spod znaku post-rocka. Świetny, melancholijny i bujający i pięknie podkreślony przez skrzypce gościnnie nagrane przez Jana Dzierżanowskiego.

Gdynianie i ich pierwsza płyta to dziwne doświadczenie. Nie ma tutaj absolutnie nic nowego, a brzmieniu miejscami nieco brakuje pazura, a mimo to słucha się go bardzo przyjemnie. Jest to też krążek bardzo zróżnicowany i niezdecydowany stylistycznie, ale nie postrzegałbym tego za wadę. Chłopaki pokazują, że odnajdują się zarówno rockowych numerach, które z powodzeniem można by puszczać w radiu, jak i bardziej rozbudowanych formach („Tomorrow”) czy łączących kilka zupełnie różnych pomysłów w jedną zgrabną całość. Zmienność i różnorodność przypomina tutaj bowiem galaktyki z okularów, które zmieniają się zależnie od nastroju i pływów życiowych, ale jeśli odnieść ją do dzika to momenty szaleństwa na jaką sobie pozwalają, zbyt często ustępują melancholii i powrotem do czarno-białej twarzy. Mimo to, dobrze by było żeby znaleźli swoją ścieżkę, bo to co sprawdza się na debiucie niestety moim zdaniem nie sprawdzi się na kolejnych płytach. Pozostaje mi życzyć by jutro przyniosło chłopakom więcej zdecydowania i kolorów!

saturation daughter of the pink sun

skład:
Paweł Płoski – wokal
Grzegorz Śliwski – gitara
Michał Misiek Felski – gitara basowa
Rafał Węgrzynowicz – perkusja

1. Ashes
2. Light The Way
3. Daughter of The Pink Sun
4. Mr. Clown
5. Take Your Mind Away
6. King Without a Crown
7. Breathe
8. Tomorrow