Trippin’dog – Psychotherapy

Gdański duet Trippin’dog gra na swoim debiutanckim albumie „Psychotherapy” muzykę, którą ciężką jednoznacznie sklasyfikować. Dostajemy zatem na powitanie pozytywną wiadomość od zespołu – staramy się tworzyć coś unikalnego, rzeźbimy we własnej niszy zamiast ślepo podążać dobrze przetartą przez innych ścieżką. Oczywiście nie oznacza to, że wymyślili koła na nowo, ale połączyli takie składowe, które nie są czymś oczywistym. Główną inspiracją jest dla nich trip hop, trochę zapomniany już gatunek, którego lata świetności przypadały na przełom wieków. Do tej pory bardzo lubię Massive Attack czy Portishead, więc kiedy Trippin’dog gra zbliżone dźwięki, wtedy najbardziej mi się ta muzyka podoba. Drugim ważnym elementem na „Psychotherapy” jest rock progresywny. Szczególnie jest to słyszalne w otwierającym płytę „Theory of hate”. Poza tym mamy na „Psychotherapy” rock alternatywny, industrialny czy nawet gotycki w stylu Paradise Lost ery „Host”. Gdzieś w tle można się dosłuchać jeszcze zimnej fali i innych smutnych rzeczy. Nad wszystkim unosi się niepokojący, z lekka psychodeliczny, złowieszczy klimat, co tylko dodaje tej muzyce smaku. Oprócz dużej ilości plusów jest też jedna rzecz, na którą delikatnie kręcę nosem – długość utworów. Większość piosenek trwa ponad sześć minut i w moim odczuciu powoduje to ich niepotrzebne rozwleczenie. Cała płyta trwa godzinę, nic by się nie stało gdyby była o te 15 minut krótsza. To jednak drobnostka, bo „Psychotherapy” jako całość oceniam bardzo pozytywnie. Przede wszystkim kupili mnie trip hopem, do którego mam słabość, ale też tym, że udało im się stworzyć unikalny materiał. Czuć w tym wszystkim powiew świeżości.

skład:
Piotr Tyma – wokal, gitara basowa, elektronika
Kacper Latkowski – perkusja, elektronika

1. Theory of hate
2. Anymore
3. Rather not
4. This is madness
5. Trader’s Nightmare
6. Hungry soul
7. Psychotherapy
8. Home
9. Passage 23
10. Vermin

strona internetowa: www.facebook.com/trippingdog