Void of Echoes – Entry Point

Łączenie metalcore’a z elektroniką to dość popularne zjawisko w światowym rocku. Takie Enter Shikari albo komediowe Electric Callboy mają rzesze oddanych fanów. W Polsce coś się w tym kierunku dzieje, ale bez większej siły przebicia – przypomina mi to sytuację numetalu na naszych ziemiach dwie dekady temu. Z gdańskim Void of Echoes pewnie będzie podobnie. Ich muzyka oprócz wyżej wspomnianych składowych zawiera też inne elementy typowe dla nowoczesnego rocka flirtującego z metalem. Void of Echoes to dosłownie nowy zespół – powstali w tym roku, a epka „Entry Point” to jak nietrudno się domyślić ich debiutancki materiał. Czy taki pośpiech w nagrywaniu i wydawaniu muzyki miał sens? Moim zdaniem jak najbardziej, chociaż mam jedno ale.

„Entry Point” ma mocne otwarcie, kawałek „Dysphoria” to najcięższa rzecz na płycie. Momentami przypomina mi to, co robi Combichrist, ale break down w drugiej połowie daje do zrozumienia, że metalcore’owy rdzeń jest jednak podstawą. W kolejnym utworze „Love Story” robi się za to cukierkowo – czysty wokal bardzo mocno łagodzi klimat. Dla przeciwwagi do głosu dochodzą też tutaj później growle i jak dla mnie cała piosenka mogłaby być zaśpiewana tym sposobem, bo w samej muzyce jest wystarczająca ilość melodii. Tutaj już słowem klucz może być Bring Me The Horizon. Czym dalej tym robi się jednak jeszcze łagodniej – „Toxicity” to wręcz ballada z refrenem w stylu Linkin Park. Chociaż końcówka utworu ma też mocne momenty, robi się ciężej, także panowie wiedzą co to dramaturgia. Kolejne utwory bazują na podobnych patentach – łagodność spotyka się z brutalnością, ładne melodyjki z „brzydkimi” dźwiękami. Jest nowocześnie, zgodnie ze światowymi trendami, wszystko do siebie pasuje. W zasadzie nie mam do czego się przyczepić, chociaż nie ukrywam, że to nie moje klimaty. Zdążyłem się załapać na numetal, a na takie rzeczy jak Void of Echoes już jestem za stary. Kiedyś to było, nie to co teraz proszę ja ciebie… Jedyne co mi w ich muzyce nie pasuje, to czyste wokale – uważam że nie są najlepsze, trochę się pan wokalista męczy. Growlowane są super, tutaj wszystko się zgadza.

skład:
Mateusz Bakiera – wokal
Patryk Kocel – gitara
Łukasz Rokicki – gitara
Marcin Lewiarz – gitara basowa
Łukasz Jakutowicz – perkusja

1. Dysphoria
2. Love Story
3. Toxicity
4. Crush
5. On The Floor
6. The Journalist
7. Monopoly On Me

strona internetowa: www.facebook.com/VoidOfEchoes