Zismann X Staniu to duet, który tworzą gitarzysta Michał Zienkowski (Nene Heroine, Fellow B) i perkusista Mikołaj Stańko (Krystyna Stańko Quintet). Nie ukrywam, że początkowo podchodziłem z rezerwą do tego projektu, jak tylko się dowiedziałem, że panowie tworzą hip hop. Kiedy jednak posłuchałem muzyki, to mój sceptycyzm zaczął maleć, bo nie miało to na szczęście nic wspólnego z tymi wszystkimi modnymi, współczesnymi reprezentantami gatunku, których nie jestem w stanie słuchać bez poczucia zażenowania. Po singlach wydanych przed premierą płyty „Alien” ziarno zaczęło kiełkować, ale dopiero po koncercie jaki Zismann X Staniu zagrali podczas Sea You Music Showcase 2025 wszystkie tryby wskoczyły na swoje miejsce i z miejsca zostałem fanem.
Muzyka duetu urzeka mnie przede wszystkim tym, że oparta jest na grze żywych instrumentów, również wokale są naturalne i emocjonalne, nie przeładowane efektami, czy o zgrozo pozbawiającym życia autotunem. Dźwięki wygenerowane elektronicznie i studyjna obróbka są schowane gdzieś w tle. Z kolei na żywo całość tylko zyskuje na mocy, tak to właśnie powinno funkcjonować. Zismann X Staniu wyłamują się z hip hopowej szufladki już od pierwszego numeru na płycie „Alien”. „Prolog” to nawet nie jest intro, a pełnoprawny utwór, który snuje się nostalgicznie, ale cechuje się dynamiką i odpowiednią dawką emocji. W pewnym momencie wychodzi poza rapowe ramy, czuję w tym vibe lat ’90 i pierwszego Kalibra. Czym dalej tym jest równie ciekawie i niebanalnie, w zasadzie łatka hip hopowego składu jest w przypadku projektu Zismann X Staniu nie do końca precyzyjna. Takie „Domki z kart” czy „Obraz” są bardzo piosenkowe, w pewnym momencie więcej w nich śpiewu niż rapowania. W utworze tytułowym pojawia się długa, rockowa solówka. Nie jest to co prawda dla mnie szokiem, bo Zienkowskiego w takiej odsłonie znam już z koncertów Nene Heroine. Jest tego tutaj więcej, chociażby w „Bezimiennym”. Ale bardziej konwencjonalnych rapsów też na „Alienie” nie brakuje – najbliżej temu w kawałkach „Dusze” i „Ninja”. Ten drugi zawiera jeszcze drum and bassowe elementy. Nie wspomniałem jeszcze o piosence „Krioterapia”, która jest łącznikiem między rapową, a rockową odsłoną Zismanna X Staniu. To zresztą mój ulubiony fragment płyty.
Rap i gitary mogą kojarzyć się z nu metalem i faktycznie koncertowo takie myśli pojawiły się w mojej głowie. Jednak po dłuższym obcowaniu z płytą „Alien” łapię się na tym, że Zismann X Staniu są na tyle nietypowi, że przełamują te oczywiste skojarzenia. Czym większa ilość przesłuchań, tym mniej myślę o szufladkach i dopasowywaniu do wzorców, a po prostu cieszę się muzyką. Sokrates powiedział „wiem, że nic nie wiem” i te słowa doskonale pasują do moich rozważań nad przynależnością gatunkową muzyki duetu. To jest kompletnie nieistotne, czymkolwiek by nie był „Alien”, na pewno jest bardzo ciekawym i obiecującym debiutem wychodzącym poza przeciętność.
skład:
Michał Zienkowski – wokal, gitara
Mikołaj Stańko – wokal, perkusja
1. Prolog
2. Domki z kart
3. Alien
4. Krioterapia
5. Obraz
6. Obraz
7. Dusze
8. Ninja
strona internetowa: www.facebook.com/profile.php?id=61572464145826