Illusion, Sunday At 9 (Gdańsk, Drizzly Grizzly 21-10-2022)

W tym roku minęło dokładnie 30 lat od powstania gdańskiego Illusion. Co ciekawe, zespół funkcjonuje dłużej od czasu reaktywacji, niż działał w swoich pierwszych, najlepszych latach. Przy Illusion zostali tylko najwięksi fani, wydane po przerwie dwa albumy nie poszerzyły grona odbiorców. Nie da się ukryć, że ta muzyka najlepiej trafia do pokolenia wychowanego na muzyce zespołu w latach ’90, a millenialsi i jeszcze młodsi obecni na koncercie to jednak w większości ich dzieci. Na Illusion zawsze panowała rodzinna wręcz atmosfera, zarówno podczas występów w halach, dużych klubach, jak i mniejszych. W wyprzedanym w tym dniu Drizzly Grizzly również było czuć ten klimat, a ci co przyszli na koncert dokładnie wiedzieli po co przyszli.

Sunday at 9 / fot. Kacper Polaczyk

W roli rozgrzewacza zagrała trójmiejska grupa Sunday At 9. Zespół gra zdecydowanie mocniej od gwiazdy wieczoru, ale fani Illusion przyjęli ich tak dobrze, że nie chcieli im dać zejść ze sceny, przez co panowie musieli sięgnąć po zagrany wcześniej materiał. Po prostu nie mają w zanadrzu więcej gotowych numerów. Ich muzyka to przede wszystkim nowoczesne podejście do metalu i pochodnych, trochę u nich łamańców Gojiry, trochę groovu Lamb of God, a nawet melodyjności w stylu Trivium. Nie powiem, że Sunday At 9 to jakieś objawienie, ale to bardzo solidny zespół i świetnie się sprawdził w roli supportu.

Illusion / fot. Kacper Polaczyk

Illusion jak to Illusion, panowie po prostu wychodzą na scenę, witają się z publicznością i grają. Żadnych ozdobników, elementów spektaklu czy backdropa za plecami. No i typowe gadki Lipy, często mniej lub bardziej polityczne. Taka specyfika tego zespołu, ale ich oddanym fanom właśnie takie luźne podejście odpowiada. Przez półtorej godziny grupa zagrała materiał ze wszystkich swoich płyt. Nie zabrakło w zasadzie żadnego sztandarowego dla nich utworu, może oprócz „Na Luzie”, którego Lipa w obecnej sytuacji politycznej w Polsce nie chce grać. Zarówno stare, jak i nowe piosenki Illusion pasują do siebie, jakby lata przestoju nie miały na nich żadnego wpływu. Czy to rzeczy z „Jedynki”, czy z „Anhedonii”, wszystkie brzmią spójnie i nie czuć, że pomiędzy tymi dwoma płytami jest aż 25 lat różnicy. Oczywiści największe poruszenie wzbudzają utwory z trzech pierwszych albumów, ale to oczywiste. Większość piosenek fani śpiewali razem z zespołem i czuć było, że to dla nich święto. Dla wielu ten zespół jest bardzo ważny i wartościowy, nie tylko muzycznie, ale też ukształtował spojrzenie na świat. To jest właśnie największa siła Illusion, nie czuć tej granicy na linii zespół – fani, tylko rodzinną wręcz więź. Oby panowie grali jeszcze długo, bo mają dla kogo.