Mieszczący się na samym dole Monciaka sopocki pub KissAss ruszył z grubej rury koncertem Tomka Lipińskiego i póki co nie zamierza zwalniać. Powierzchnia średniej wielkości mieszkania, przy 20 osobach w środku robi się powoli tłok, a zapraszają do grania kapele, które samą nazwą przyciągną sporą publiczność. O ile Milczenie Owiec nie jest taką marką jak Lipali (które zagra pod koniec maja), to są na tyle rozpoznawalni, że nie dziwił tłum ludzi w środku. I to pomimo braku większej promocji wydarzenia.
Sopocki koncert był jednym z pierwszych występów Milczenia po reaktywacji. Obserwując entuzjazm widowni nie ma wątpliwości, że po 2 latach nieobecności ludzie o nich nie zapomnieli. Do tego udzielała się jeszcze kameralna, wręcz domowa atmosfera lokalu. Grupa zaprezentowała materiał znany z debiutanckiego albumu oraz kilka nowych piosenek, których kilka grali już pod koniec zawieszenia działalności. W setliście nie zabrakło także coverów – „Frozen” Madonny i „Luccioli” Maanamu, które brzmią jakby napisali je sami.
Teraz chwila faktów i pochwał dotyczących muzyków. W porównaniu z 2008 rokiem nastąpiła u nich jedynie zmiana na posadzie basisty. W dalszym ciągu zespół jest bardzo dobrze zgrany i ma prawdziwy cios na „raz”. Perkusista wie jak trzymać zespół w ryzach, a reszta się go grzecznie słucha. Słychać, że mają swoje brzmienie i swoją wizję momentami mocnej, momentami spokojniejszej rockowej muzyki. Całość uzupełnia świetny jak zwykle głos Oli Wysockiej. Dziewczynę podziwiam od dawna, moim zdaniem ma jeden z najlepszych damskich głosów w tym kraju. Trafia doskonale w mój gust, bo potrafi zachować proporcje między kobiecą delikatnością, a ostrym pazurem.
Milczenie Owiec w mojej ocenie zaliczyło udany powrót do grania. Nowe piosenki są mniej numetalowe i grungowe niż na debiucie, bardziej melodyjne i nowoczesne. Jedna nawet pod mocniejsze Muse mi podeszła. Słychać że grupa stara się rozwijać swoje patenty, jednocześnie bez urządzania rewolucji. Mam nadzieję, że uda im się sfinalizować powrót udaną płytą. Mają naprawdę spory potencjał i poukładaną wizję swojej muzyki! A KissAss trzeba będzie jeszcze odwiedzić, klimatyczne miejsce.