Moonspell, Carnal, Salviction (Gdańsk, B90 28-10-2013)

Z czym się kojarzy Portugalia? Z wyprawami morskimi, piłkarzami, winem, a miłośnikom metalu także z grupą Moonspell. Dowodzony przez Fernando Ribeiro zespół już od pierwszej płyty „Wolfheart” z 1995 roku zaskarbił sobie sympatię fanów ciężkich, ale klimatycznych dźwięków. Po chwilowym romansie z elektroniką i bardziej industrialnym klimatem, powrócili do swoich korzeni i z powodzeniem wydają kolejne albumy. W ramach promocji najnowszego dzieła „Alpha Noir/Omega White” przyjechali na trzy koncerty do Polski. Jeden z nich zagrali w mieszczącym się na terenie Stoczni Gdańskiej klubie B90.

Jednak zanim Portugalczycy opanowali gdańską scenę, wykazać się mogły dwa supporty w postaci trójmiejskiego Salviction i warszawskiego Carnal. Pierwszy z zespołów to trochę inna bajka, bardziej post hardcorowa niż metalowa. Nie można im jednak odmówić klimatu, ich apokaliptyczne granie to ciekawa porcja muzyki, ale twardogłowi metalowcy chyba byli w lekkim szoku. Z kolei Carnal pasował stylistycznie bardziej do gwiazdy wieczoru i z pewnością będą wspominać dobrze gdańską publiczność. Ostatnio było o nich cicho, a tu proszę – nie dają za wygraną i dalej ciągną ten wózek. Warto wspomnieć, że swój koncert zakończyli „More” z repertuaru The Sisters of Mercy.

Moonspell należy do grona tych zespołów, które w Polsce zawsze mogą liczyć na ciepłe przyjęcie. Panowie czuli się w Gdańsku jakby grali u siebie i zebrali w klubie sporą publiczność. Zaczęli od „Axis Mundi” z nowej płyty, podczas którego wokalista Fernando Ribeiro przywdział gladiatorski hełm. Jako, że koncert promował „Alpha Noir/Omega White”, w setliście znalazło się sporo utworów z tego właśnie albumu. Muszę przyznać, że na tle wcześniejszych płyt, wyszedł im naprawdę świetny album, który doskonale sprawdza się na żywo.

Ze starszych rzeczy usłyszeliśmy kawałki z dwóch pierwszych, kultowych płyt „Wolfheart” i „Irreligious”. Nie zabrakło takich klasyków jak „Opium”, folkowa „Ataegina” czy „Alma Mater”, które zagrali na koniec podstawowego setu. Nie było zaskoczeniem, że ten właśnie numer wywołał prawdziwy szał wśród publiczności. Pozostałe albumy reprezentowały pojedyncze utwory, takie jak „Nocturna”, „Finisterra” czy „Scorpion Flower”. Co ciekawe, eksperymentalny okres twórczości Moonspell został pominięty i w sumie dobrze. Esencją zespołu jest jednak metalowe granie.

Moonspell niczym dobre portugalskie wino, czym starszy, tym może nie tyle lepszy, ale na pewno z biegiem lat nie traci na świeżości. Po ponad 20 latach spędzonych na scenie widać, że kochają to co robią i w dalszym ciągu granie sprawia im ogromną radość. A klub B90 pod kątem koncertów metalowej muzyki sprawdza się znakomicie. Wielki szacunek dla właścicieli, że zainwestowali w porządne nagłośnienie i wygłuszenie obiektu. Chociaż problemem dla niektórych ludzi mogło być dojście na miejsce. Niejedna grupka pobłądziła po ciemku w okolicznym błocie. Póki co w pobliżu klubu panuje jedna wielka budowa i nie warto pakować się bramą przy Trzech Krzyżach. Zdecydowanie mniej survivalowe jest wejście od ulicy Robotniczej.

zdjęcia: Dariusz Darkan Parchem

Post użytkownika rock3miasto.pl.

moonspel carnal salviction b90