W sopockiej Operze Leśnej wystąpił amerykański muzyk Rodriguez, który zasłynął filmem dokumentalnym „Sugar Man” z 2012 roku opowiadającym jego historię. Pomimo 74 lat na karku Rodriguez wciąż koncertuje, można powiedzieć że przeżywa swoją drugą albo wręcz trzecią młodość. Może nie tryska młodzieńczą energią, ale jego magia i jego muzyka broni się sama. Sopocki występ artysty otworzyło Scansetti Duo.

Swoje pierwsze koncerty zagrał w latach 60. ubiegłego wieku w barach i klubach rodzinnego Detroit. To właśnie w tym mieście Rodriguez zarejestrował dwa studyjne albumy – „Cold Fact” (1969) i „Coming from Reality” (1971). Niestety wydawnictwa przeszły wówczas bez zasłużonego bez echa, a muzyk postanowił skoncentrować się na innych dziedzinach, kończąc filozofię na Wayne State University.
W międzyczasie muzyka Rodrigueza zyskała status kultowy w RPA, z czego muzyk nie zdawał sobie sprawy. Plotkowano również, że autor kompozycji, które szczególnym uznaniem cieszyły się wśród tamtejszych muzyków i aktywistów opowiadających się przeciwko apartheidowi, nie żyje. Pod koniec lat 90. XX wieku fani z RPA w końcu odnaleźli jednak Rodrigueza, a to zaowocowało wznowieniem jego muzycznej kariery.