Radio Bagdad: Wszystko wypaliło perfekcyjnie

Pod koniec lutego ukazał się czwarty materiał grupy Radio Bagdad, w postaci dwupłytowego albumu „Retransmisje”. Lider grupy, Konrad „Sielak” Siedlecki opowiedział o płycie, o graniu koncertów, czy też kierunku w jakim RB może pójść w przyszłości.

Mikołaj Wesołowski: Album „Retransmisje” podsumowuje dotychczasową muzyczną drogę Radia Bagdad, na materiał składa się akustyczny album koncertowy i składanka utworów z poprzednich płyt wybranych przez wydawcę. Dlaczego akurat teraz zdecydowaliście się na taki krok?

Konrad „Sielak” Siedlecki: Zdecydowaliśmy się teraz, bo akurat zbiegły się do tego dwie okazje. Nasz wydawca wyszedł z propozycją zrobienia nam składanki, bo lubi i praktykuje takie akcje. My akurat szykowaliśmy się do akustycznego występu w Trójce, więc zaproponowałem, żeby dołączyć do tego płytę koncertową. Przearanżowanie godzinnego materiału zajęło nam kilka miesięcy, bardzo się do tego przyłożyliśmy i uważałem, że warto by było to uwiecznić na płycie.

Słuchając koncertu nagranego w radiowej Trójce czuje się, że dobrze wam się grało w tym miejscu. To była wasza druga wizyta w studiu im. Agnieszki Osieckiej. Jak byś porównał oba koncerty?

Po pierwszym razie mieliśmy umiarkowanie entuzjastyczne wrażenia, więc jechaliśmy nastawieni sceptycznie. Wtedy były to koncerty czwartkowe, mniej – nazwałbym to – prestiżowe, gdzie był spory przerób młodych kapel i pewne sprawy ekipa załatwiała dość pobieżnie. Tym razem okazało się jednak, że wszystko wypaliło perfekcyjnie. Organizatorzy, ekipa techniczna, a przede wszystkim publiczność i atmosfera na sali. Wszystko wypaliło idealnie. Cieszę się, że zdecydowaliśmy się zarejestrować ten koncert, bo się po prostu udał. To był nasz najlepszy koncert radiowy i super, że akurat w Trójce.

fot. Bartosz Hervy
fot. Bartosz Hervy

Na co dzień gracie jako trio, a na trójkową scenę wyszliście w pięciu. Jak byś porównał granie w standardowym i poszerzonym składzie?

Zawsze chcieliśmy grać w większym składzie, ale jakoś na dłużej się nie składało… Komponujemy nasze utwory na trio, ale w studiu zawsze dogrywamy więcej instrumentów. Zawsze są choćby minimum dwie ścieżki gitar. Dlatego zawsze też chcieliśmy, aby spróbować grać koncerty w większym składzie. Podczas poprzednich tras zapraszaliśmy dodatkowych muzyków na drugą gitarę lub klawisze. To byli przeważnie nasi kumple, którzy z powodu innych planów nie mogli dłużej zagościć w RB. Nasze utwory są dość prosto zagrane, ale na więcej instrumentów brzmią pełniej, nawet jeśli partie się dublują. W rockendrolu brzmienie to dość ważna sprawa. Najważniejsze jednak, żeby grać z odpowiednimi ludźmi. Możesz mieć na dodatkowych instrumentach samych wirtuozów, ale jeśli nie rozumieją co macie grać to nic z tego nie będzie.

Na „Retransmisje” trafił też premierowy utwór „Włącz mnie”. To dobry przedstawiciel tego w jakim kierunku pójdziecie na kolejnej płycie czy może macie plany pójść w coś odmiennego?

Jeszcze nie wiem gdzie pójdziemy. Myślę, że w różne strony. Wiele odmiennych klimatów nas pociąga. Myślę, że będzie więcej bardziej osadzonych rytmicznie piosenek, tak jak „Włącz mnie”.

Jak się czujesz słuchając teraz starych nagrań? Nie ma wstydu, czy pozmieniałbyś to i owo?

Coś bym tam może pozmieniał. Może lepiej nagrał czy wykonał. Ale generalnie wstydu nie czuję. To jest r’n’r, tu chodzi o emocje, a nie wzorowe zagrywki. „To nie jest kurwa Pink Floyd”, że zacytuję Gówno. :)

Zawsze pisałeś zaangażowane teksty, nie godzące się na zastaną rzeczywistość. Czy śpiewanie ich działa na Ciebie oczyszczająco? To sposób na wyrzucenie z siebie pewnych pokładów złości?

Jak najbardziej. Dzięki temu jeszcze jakoś funkcjonuję.

Od wydania ostatniej płyty minęły dwa lata. Między pierwszą, a drugą też minęło tyle czasu. Z kolei między „Kupując Czerń” i „W poczekalni” minęło pięć lat. Co było powodem tak długiej przerwy wydawniczej?

Spiętrzyło nam się życiowo dużo rzeczy oraz mieliśmy spore kłopoty techniczne podczas nagrywania i tłoczenia płyty. Jakby cały świat się sprzysiągł przeciwko nam. Materiał robiliśmy 2 lata, ale jeszcze 3 były potrzebne, żeby płyta „W poczekalni” się ukazała. No, ale się udało…

Czujecie się częścią sceny gitarowej alternatywy w Polsce? Jak z Twojej perspektywy to wygląda? Utrzymujecie na co dzień kontakty, czy tylko widujecie się od koncertu do koncertu?

Jest kilka osób ze sceny, z którymi utrzymuję bliższe kontakty. Choć akurat koncerty są dobrym momentem żeby się spotkać. Zawsze można wpaść do klubu i zobaczyć starych kolegów.

Radio Bagdad istnieje już ponad 10 lat. Czego można Wam życzyć na kolejną dekadę działalności?

Wytrwałości :)