Yuck, Islet, Vuvuvultures, Fiction, Planet Of Zeus i Blaenavon to pierwsze ujawnione zespoły, które zobaczymy podczas Soundrive Festival 2014 w dniach 4-6 września w Klubie B90 w Gdańsku. Pierwszego dnia Soundrive Festival 2014 zobaczymy polskich wykonawców wyłonionych w konkursie portalu www.soundrive.pl.
Yuck
Max Bloom, wokalista i gitarzysta Yuck, powiedział o doświadczeniach związanych z nagrywaniem drugiego albumu ‘Glow & Behold’: „wyszedłem całkowicie poza swoją strefę komfortu”, dodając że: „Płyta nie była nagrywana w bezpiecznym zaciszu mojego domu. Nie była skomponowana i nagrywana z osobą, z którą tworzyłem muzykę od lat. Ale może właśnie tego chciałem. Nie miałem pojęcia co to wszystko przyniesie. Chciałem zobaczyć co się stanie… pozwolić stać się temu co może się stać”.
Z pewnością ‘Glow & Behold’ – kojąca, nieskazitelna i ekstatyczna suita o zmiennych tremolach, niezwykłej trąbce, wesołych i smutnych melodiach, śpiewnej gitarze, kunsztownie napisanych melancholijnych piosenkach – oznacza zakończenie niesfornej niewinności związanej z debiutancką płytą Yuck ‘Yuck’ wydaną w 2011r. i przejście do czegoś bardziej ambitnego, dojrzałego i dużo silniej uderzającego. Pierwszy krążek był jak ręcznie stworzony album, do którego piosenki skompilowali muzycy, wtedy jeszcze kwartetu, i nagrali w domowym studiu Blooma. Tyle, że nie miała to być „płyta”, a było to raczej przedsięwzięcie, w którym chodziło o radość z samego tworzenia muzyki – Bloom porównywał to do układanki, w której poszczególne części pasują do siebie tylko dzięki temu, że zespół tak chciał.
Dla odmiany, ‘Glow & Behold’ jest płytą, w której wszystkie utwory zostały skomponowane po to, aby tworzyć cały album, będący spójną i zwięzłą wizją. Bloom stwierdził że: „to nie jest album koncepcyjny. To raczej płyta, na której napisałem kawałek otwierający, zamykający, i kolejny, który określiłem jako numer 2 itd. Płyty powinno się słuchać od początku do końca, wraz ze wszystkimi jej zwrotami i zakrętami jak w labiryncie – albumu skomponowanego jako całość”.
Bloom zaczął pisać drugi album niemal od razu, gdy tylko grupa skończyła pracę nad debiutancką płytą. Muzyk ujął to w ten sposób – „nie uważałem, że należy teraz marnować czas”. Większość materiału była skończona, kiedy zespół opuścił gitarzysta, Daniel Blumberg – wydarzenie, które Bloom określił jako „coś, czego od dawna należało oczekiwać” – który postanowił się skoncentrować na karierze solowej. Nowy materiał wzmógł determinację zespołu do dalszej pracy po odejściu kolegi. Bloom wspomina, że: „czułem, że piosenki są naprawdę dobre, i chciałem, żeby ludzie mogli je usłyszeć. Tak bardzo mi na nich zależało, nie było takiej możliwości, żeby zespół się rozpadł”.
Aby nagrać te utwory na taśmę Bloom, basista Mariko Doi i perkusista Jonny Rogoff przenieśli się na północ stanu Nowy Jork, gdzie kontynuowali pracę w studiu Dreamland z producentem Chrisem Coadym, znanym ze współpracy z Yeah Yeah Yeahs, TV on the Radio i Beach House. Bloom opowiada, że: „Chris wymienił parę studiów nagraniowych, w których lubił pracować. Były to Sonic Ranch na meksykańskiej pustyni i właśnie Dreamland, ulokowane w lesie. Postanowiłem więc, że nasz album bardziej pasuje do lasu niż pustyni”.
To nie zmienia faktu, że Dreamland był tylko pozornie położony bliżej cywilizacji niż pustynia. Bloom chciał nagrywać w izolacji, aby odciąć się od wpływów miasta. I to właśnie dostał. W Dreamland, mieszczącym się w 19-wiecznym kościele na rzeką Hudson, jedynym „miejskim” obiektem był oddalony o dobry kawałek drogi bar z bilardem, i położony niedaleko studia parking dla przyczep, których niepochodzący z elit mieszkańcy w nocy zajmowali się głośnym rozwiązywaniem swoich spraw.
Jako dawny kościół Dreamland ma wspaniały naturalny pogłos, dzięki któremu piosenki nagrane na ‘Glow & Behold’ brzmią wręcz majestatycznie. Co więcej, to miejsce dało muzykom możliwość pracy przez 3 tygodnie w odosobnieniu, pozwalając im skoncentrować się wyłącznie na muzyce. Bloom przyznał, że było to mocne przeżycie, ale też pozwoliło bardziej się otworzyć, no i było dość zabawne. Jak stwierdził : „to na pewno było doświadczenie odciskające piętno na całe życie. Na pierwszym albumie, który nagrywaliśmy u mnie w domu, ograniczyliśmy się do basu, gitary, bębnów i wokalu. Takie ograniczenie może być świetne, kreatywne. Ale tym razem chciałem być w sytuacji, w której nie będzie żadnych ograniczeń. Nie byłem w swojej sypialni, gdzie wiem co mogę zrobić, a czego nie. Tym razem mogłem dowolnie eksperymentować i można dodać, że jeśli w Dreamland były jakieś ograniczenia, to ja naprawdę nie wiem gdzie”.
Tę swobodę z Dreamland słychać na piosenkach z ‘Glow & Behold’, gdzie kompozycje są cudownie melodyjne, wręcz czasem dokuczliwe z ogromnymi zwrotami, pełne świeżego powietrza i bez ograniczeń przestrzenią: gwałtowny romans z Middle Sea (Bloom mówi, że ten utwór ma tempo, jakie planował dla całego albumu); malowniczy ból z Out of Time; połyskujące tajemnice z Rebirth; mądre, optymistyczne zakończenie tytułowym kawałkiem, z niebiańskimi trąbkami i hymnowymi gitarami.
Max stwierdził: „jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy ludzie myślą, że płyta brzmi jak nasz rozwód. Myślę, że to był smutny i nieco frustrujący czas”. Jednak ‘Glow & Behold’ rozbrzmiewa także pewnością siebie zrodzoną w miejscu bez początku i końca; jest to brzmienie grupy dojrzewającej od pierwszego przebłysku inwencji, przez nieuniknione paroksyzmy bólu, aż do miejsca, w którym są oni dużo pewniejsi co do swojej wizji, muzyki, przyjaźni i wzajemnego zaufania. Jeśli doświadczenie związane z nagrywaniem tego albumu wyrwało Yuck z ich strefy bezpieczeństwa, to muzyka, którą komponowali dała im ważną lekcję – nie ma niczego takiego, czego nie mogliby dokonać.
Islet
‘Powrót kosmicznej, dzikiej i zżytej z naturą walijskiej czwórki – Islet – to wspaniała wiadomość’ Maj 2013, Pitchfork.
Ostatniej jesieni nieustraszeni Walijczycy wydali nowy album ‘Released By the Movement’ nagrany w Shape Records – studiu należącym do członka grupy, Marka Damana Thomasa. Jest to płyta, która ambitnie stara się zaspokoić głód poznawczy muzyków, stając się jednocześnie poważną kontynuatorką świetnej debiutanckiej LP ‘Illuminated People’.
Otwierający utwór Triangulation Station jest odjechanym, psychodelicznym jak gdyby jarmarcznym soundtrackiem dobrym na każde czasy, z wokalem płynącym pomiędzy Markiem a Emmą Daman Thomasami, toczonym wraz z figlarnymi partiami bębnów i pokręconą plątaniną rytmu i melodii. To jakby wybuch światła wiele mówiący o ich nieokiełznanych i gwałtownych występach na żywo.
Na tej płycie muzycy „lecą bez ograniczeń”. Śpiewają o swoich miłościach, gniewie, radości i bólu „obsesyjnej potrzeby udziwniania” (Carlos). Można powiedzieć, że śpiewają bez używania słów, kiedy album pogrąża się w dźwiękach nocnych głębi na Tripping Through the Blue Room (Part II). Utwór, splatający gitarę Johna Thomasa z basem Alexa Williamsa, przynosi niemal gotycki mrok snujący się przez cały krążek.
Kompozycje były nagrywane z dobrym przyjacielem zespołu, Stephenem Blackiem – znanym też jak artysta Sweet Baboo. Z Blackiem siedzącym za konsolą, album był nagrywany i miksowany w surowych i praktycznych warunkach w Cardiff, bez udziału inżynierów dźwięku, czy jakiś innych zewnętrznych nacisków, pozwalając grupie zachować wolność twórczą bez żadnych ograniczeń, rejestrując w ten sposób strumień muzycznej świadomości współgrający z prawdziwą muzyczną zabawą.
Każdy utwór pokazuje, że Islet wymyślili siebie na nowo, wymieniając się instrumentami, bębniąc na perkusji i przerzucając się plamami muzycznymi. Każdy z muzyków jest dość wszechstronny, zmieniając instrumenty i starając się jak najlepiej dostosować do nastroju każdej kompozycji. Duża doza zaufania jest niezbędna w zespole, w którym istnieje tak duża swoboda w wypełnianych aktualnie rolach. Ponadto, w grupie, w której jest dwóch braci oraz małżeństwo kwestią zasadniczą jest zachowanie silnego uczucia miłości.
Odzew, jaki od samego początku otrzymuje walijska czwórka od swoich fanów ma związek z ich determinacją i silnym poczuciem niezależności – wydają płyty we własnej wytwórni, organizują artystyczne performance, publikują ziny i występują często na żywo za darmo.
Ta płyta wykorzystuje siłę i energię Islet grających razem jako zespół. Ich zwykle nieprzewidywalne występy na żywo zawierają elementy halucynogennych ceremonii i sztuki performance, co zresztą znajduje swoje odbicie na albumie. Ich naturalny, eksperymentalny sposób podejścia do muzyki i wyjątkowa wewnętrzna logika sprawiły, że te dziewięć nieziemskich kompozycji stanowi okno na ich własny niekonwencjonalny świat.
To autentycznie album nie z tej planety, płyta, która jest wyzwaniem.
„Naszym celem nie jest gromadzenie wyznawców, ani poszukiwanie poklasku właściwego nastoletnim fanom tylko po to, aby zaspokoić naszą próżność. Zamiast tego, mamy nadzieję, że ta płyta zainspiruje innych do pracy nad sobą. Bycie wolnym polega na docenieniu wolności artystycznej, na którą nas stać”.
Emma Daman Thomas o ‘Going Free’ czerwiec 2013.
Vuvuvultures
„Łącząc wpadające w ucho melodie, delikatny I melancholijny wokal z głęboką deformacją i siłą basu, Vuvuvultures chwieją się pomiędzy dwoma światami (czasem wręcz dosłownie), przynosząc brzmienie przywodzące na myśl sytuację, w której świetną popową piosenkę wrzuca się do ciemnej otchłani bez dna” – Clash Magazine
„…destrukcyjny z wyszukaną elegancją” – Artrocker
Przez ostatnie dwa lata Vuvuvultures byli bardzo zajęci pracując nad wyrobieniem własnej undergroundowej marki – często koncertowali w UK i Europie, a także w Brazylii. Vuvuvultures, wydając swój debiutancki album ‘Push/Pull’, ujawnili swoje ciemne, nieco pokręcone spojrzenie na pop, co przyniosło im liczne wyrazy uznania i wsparcia ze strony opiniotwórczych Artrocker, Clash, BBC, Steve Lamacq, Lauren Laverne, British Council Selector, The Fly, Wonderland, Vogue i Hunger TV.
Vuvuvultures tworzą cztery różne i zarazem asertywne osobowości, dryfujące w stronę różnych muzycznych kierunków i nawołujące się z odległych od siebie brzegów. Obecnie muzycy spędzają większość czasu w ciasnym studiu w północnym Londynie, walcząc o każdy cal przestrzeni ze względu na ciągły rozrost muzycznego ekwipunku.
Zespół uwielbia przedstawiać rockową/popową tradycję w nieco wykrzywionym zwierciadle. Jest też w ich kompozycjach swego rodzaju mroczna metaforyka często goszcząca się w ich wizualizacjach i klipach – jak na przykład oczy pojawiające się w ustach, usta ulokowane zamiast oczu, czy strużki czarnej krwi spływające po wargach. Ich historia jest całkowicie undergroundowa: zespół zdobywał kolejne szlify samodzielnie organizując koncerty w opuszczonych fabrykach i magazynach znajdujących się w północno-wschodnim Londynie.
W 2013 r. Vuvuvultures wydało swój debiutancki album – ‘Push/Pull’. Zespół zagrał na festiwalu Hard Rock Calling, a także w londyńskich Hoxton Hall i Rough Trade East, gdzie promował swoją płytę. Następnie grupa ruszyła na tournee po Brazylii i Włoszech, oraz we współpracy z Live Nation objechała UK wraz z towarzyszącą jej punkową kapelą Slaves . W 2014 r. muzycy zamierzają odwiedzić między innymi Skandynawię i Południową Afrykę, a w lecie zapowiadają nowy krążek.
Vuvuvultures tworzą: Harmony Boucher (wokal), Nicole Bettencourt Coelho (gitara basowa), Paul Ressel (gitara) i Matt Christensen (bębny).
Fiction
W zadziwiającym, pełnym blogów i w piekielnie szybko zmieniającym się 21-wiecznym świecie, Fiction, pełen zadumy indie rockowy outsider spoglądający na własny sposób na lata 80., zasługuje na wyróżnienie świecie muzycznego undergroundu, w którym jak w kalejdoskopie pojawiają się i znikają różne modne trendy i nocne ’sceny’.
Uznając debiutancki singiel `Curiosity’ za swego rodzaju wzór, muzycy londyńskiego kwintetu – James Howard, Mike Barrett, Nick Barrett, Dave Miller i Jacob Smedegaard – mogli się przekonać, że ich wybór polegający na bogatej polirytmii i urozmaiconych partiach gitarowych był strzałem w dziesiątkę, ponieważ ich drugi singiel ‘Big Things’ zagościł na liście Radio 6 i został wybrany do jednej z reklam Forda.
Podczas nagrań albumu multiinstrumentaliści z Fiction doskonalili swoje występy na żywo suportując Warpaint, Metronomy i Everything Everything. Latem zaś zespół wydał kolejny singiel ‘Careful’, określony przez the Sunday Times jako „bez wątpienia do tej pory najlepszy singiel tego roku”.
Wkrótce będzie można poznać efekty 18-miesięcznej pracy – album ‘The Big Other’, wyprodukowany przez Asha Workmana i Jamesa Forda, ma mieć swoją premierę 4 marca nakładem wydawnictwa Moshi Moshi. Muzycy na krążku ograniczyli skłonność do eksploracji melodii i harmonii, a sama płyta jest relaksująca i spokojna w większym stopniu niż można było oczekiwać, sądząc po wydanych wcześniej singlach. ‘The Big Other’ pokazuje drogę jaką przeszło Fiction w swoim muzycznym rozwoju.
Planet of Zeus
Planet of Zeus to grecka grupa z Aten grająca heavy rock. Zespół powstał w 2000 r. i od samego początku ostro koncertował w całej Grecji, korzystając z każdej okazji do występów na żywo, zarówno na domowych imprezach, jak i na stadionach. Taki napięty terminarz pomógł muzykom stać się najbardziej poważaną grecką kapelą heavy rockową, która obecnie nie ma żadnych problemów ze sprzedażą biletów na swoje koncerty. Surowe, szczere i nieustannie ewoluujące show przyniosły zespołowi wierną rzeszę hardcorowych fanów, grupujących nie tylko Greków, ale też przedstawicieli wielu innych nacji.
Po dwóch, kolejnych europejskich tournee, które przybliżyły muzykę Planet of Zeus widowniom w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Austrii, Francji, Belgii, Szwajcarii, Holandii, Danii, Polsce, Czechach i Serbii, liczba miłośników grupy stale rośnie. Zespół wystąpił także między innymi podczas prestiżowego Desertfest 2013 w Londynie, Stoned from the Underground Festival 2011 w Erfurcie, Exit Festival 2012 w Nowym Sadzie i Rockwave Festival w Atenach. Muzycy w swojej karierze grali razem z takimi gwiazdami jak: Clutch, Pentagram, Truckfighters, Red Fang, Hermano, Brant Bjork, Monster Magnet, Karma to Burn, Eyehategod, Church of Misery i Ozzy Osbourne.
Planet of Zeus wydał dwa albumy – w kwietniu 2008 r. ‘Eleven the hard way’ z wytwórnią Casket Music / Copro Records (UK), i w maju 2011 r. ‘Macho Libre’ z B-Otherside Records (GR). Nakład krążków wypuszczonych w formatach CD i LP został dwukrotnie całkowicie sprzedany.
W listopadzie 2013 r. grupa zakończyła prace nad trzecią i jak dotąd najbardziej dojrzałą płytą – ‘Vigilante’. Jest to album, który pokazuje, że Planet of Zeus po latach ciężkiej pracy dorobił się własnego niepowtarzalnego brzmienia, łączącego luzacki, taneczny rytm, charakterystyczne dla zespołu riffy gitarowe i uderzający w twarz wokal.
Blaenavon
„Poruszenie wywołane przez Bleanavon związane jest z ich świeżością i brakiem cynizmu charakterystycznymi dla młodych kapel” – NME
„Słuchanie tej niezwykłej młodej grupy stanowi miłą odmianę” – Crack in the Road
„Mocno relaksujący, przystępny alt-pop, który narasta kiedy trzeba” – The Line of Best Fit
„Dodający otuchy, z pewnym cieniem zjadliwości, narastający chór to coś, co większość kapel musi doskonalić przez całą karierę” – Clash
„Jeśli chcecie dobrej, twardej, melodyjnej, niepoddającej się konwencjom muzyki, to nie musicie dalej szukać” – Abeano
„Nie można ich jeszcze określić jako wzór precyzji i dojrzałości. Jednak ich debiutancki ‘Into the night’ wskazuje właśnie na to” – Wonderland
‘Into the Night’ i ‘Denim Patches’ – to debiutanckie single grupy z Hampshire- Blaenavon, których nakład został bardzo szybko sprzedany. Krążki, wydane za sprawą brytyjskiej wytwórni Trangressive, wyróżniają młodzieńcze trio jako grupę, na którą należy zwracać baczną uwagę. Pełne sale koncertowe, wsparcie ze strony brytyjskich stacji radiowych i ciepłe słowa tuzów krytyki muzycznej tj. NME, Abeano, Line of Best Fit, Wonderland, The Fly, czy Clash – wszystko to pojawia się w czasie, gdy muzycy są jeszcze zbyt młodzi, żeby legalnie kupić alkohol.
We wrześniu wytwórnia Transgressive wyda ich kolejną płytę – epkę ‘KOSO`. Otwierająca album piosenka ‘Gods’ pierwotnie była 10-minutowym kawałkiem, w którym pierwszy plan zajmowały rytmy wygrywane na bandżo, jednak podczas nagrań muzycy postanowili zmienić go w 5-minutową kompozycję z silnym wokalem i przytłaczającymi gitarami. ‘Wunderkind’ z kolei przynosi nieco ukojenia, nadając epce nieco cieplejsze i wolniejsze brzmienie. Słowa tego utworu mówią o trudach związanych z młodzieńczymi miłościami, a gitary są wykorzystywane w taki sposób, aby budować marzycielską atmosferę całej kompozycji. ‘Prague’, który będzie także singlem promującym cały album, z początku daje fałszywe poczucie spokoju i bezpieczeństwa, łudząc delikatnie dobranymi strofami i łagodnym wokalem, narastając tak, aby w końcu zmienić się w prawdziwe muzyczne tornado. ‘Lost in Paris’ wprowadza romantyczny nastrój – jak stwierdził lider zespołu, Ben, „jest to kawałek dla matek”. Z jednej strony można tu wręcz odnieść wrażenie, że tradycyjny walc stanowi tło całego utworu, z drugiej muzycy pokazują, jak umiejętnie można wykorzystywać gitary klasyczne, przewijające się przez kompozycję, wspaniale łącząc różne tradycje muzyczne.
Skład Blaenavon to: Ben Gregory (wokal, 17 lat), Frank Wright (gitara basowa, 17 lat) i Harris McMilan (bębny, 17 lat). Piosenki Blaenavon są przesiąknięte wrażliwością poczuciem bezbronności. Muzyka grupy jest jak otwarty skarbiec, który zaprasza, żeby z niego czerpać, a piękno samych utworów jest bezpośrednio związane z ich subtelnością i delikatnością.