Gitara basowa to dość niedoceniany instrument w muzyce metalowej. Są oczywiście chlubne wyjątki – tacy basiści jak Cliff Burton, Lemmy Kilmister czy Peter Steele mieli ogromny wpływ na brzmienie swoich grup. Jednak utarło się, że czterostrunowcy chowają się w cieniu swoich sześciostrunowych kolegów. Hellvoid jest przykładem zespołu, w którym to niskie częstotliwości są najważniejsze. W skład grupy wchodzi dwóch basistów i to tyle jeśli chodzi u nich o instrumenty strunowe.
„Eyes of the Lucifer” to ich drugi materiał po epce „Gloomy Wizard” z 2015 r. Nowy album zaczyna się od intra w klimatach muzyki rodem z horroru, po którym następuje basowa nawałnica w postaci skocznego „Earth&Cosmosis”, ale nie brakuje tutaj też zwolnień. „Doomsday” to walec w doom metalowych klimatach i sabbathową solówką pod koniec. Kolejny utwór w postaci „Voidborn” przenosi nas w bluesowe rejony zadymionego klubu. W drugiej połowie tempo przyspiesza i robi się stonerowo. Całkiem naturalnie przechodzi to w „Black Sky”, które utrzymane jest w południowej stylistyce i brzmi niczym grupa Down. Do tego te wokale nasuwające od razu skojarzenie z Philem Anselmo. W podobnym klimacie pozostajemy w tytułowym utworze, który jednak jak dla mnie za bardzo się rozłazi. W tym przypadku słyszę za dużo wolnej przestrzeni. „Horns of the Horse Nebula Empire” to zawiły tytuł kryjący w sobie krótki instrumentalny numer będący właściwie outrem. Album kończy się bonusowym utworem „Superhaze” z zeszłorocznego singla, który ma w sobie coś z ducha… Red Hot Chili Peppers i luzackiego rock and rolla.
Pierwsze zderzenie z epką „Eyes of the Lucifer” to przede wszystkim zaskoczenie, że czegoś tutaj brakuje. Jednak po chwili można się przyzwyczaić do muzyki zespołu i brak gitar zupełnie nie przeszkadza. Dwie basówki odpowiednio wypełniają dostępną przestrzeń (nie licząc utworu tytułowego). Hellvoid to zespół z pomysłem na siebie i myślę, że w przyszłości mogą jeszcze sporo namieszać. Czas pokaże czy będą potrafili wykrzesać ze swoich basówek ciekawe i niebanalne pomysły.
skład:
Mateusz „Mateo” Karsznia – wokal
Maciej Bardo – gitara basowa
Jakub Szwemin – gitara basowa
Piotr Czacharowski – perkusja
1. Intro
2. Earth&Cosmosis
3. Doomsday
4. Voidborn
5. Black Sky
6. Eyes of the Lucifer
7. Horns of the Horse Nebula Empire
8. Superhaze (bonus track)