Kiedy w 2014 roku Illusion wydało pierwszy po reaktywacji album zatytułowany „Opowieści”, miałem obawy czy zespół udźwignie swoją legendę i czy nie będzie to tylko nikomu niepotrzebna sentymentalna podróż w lata dziewięćdziesiąte. Na całe szczęście tak się nie stało, płyta przyniosła nowe brzmienie i nowe pomysły, ale jednocześnie można było odnieść poczucie, że to kontynuacja ostatniego wydanego przed przerwą krążka. Materiał na „Opowieściach” nie był co prawda aż tak przebojowy jak „Dwójka” i „Trójka”, przez co mógł po sobie pozostawić uczucie niedosytu.
Jak zatem ma tym tle prezentuje się Illusion po czterech kolejnych latach na płycie „Anhedonia”? Tym razem zespół uczynił krok w tył i zdecydowanie dorzucił ognia do pieca, wracając do swoich najlepszych czasów oraz bardziej zwartych i przystępnych utworów w szybkich tempach. Na płycie znalazło się dziesięć piosenek, w tym kilka strzałów trwających jedynie dwie minuty z hakiem. Najdłuższy kawałek trwa raptem cztery minuty, więc jest bardzo intensywnie, praktycznie bez zwolnień i rozwiniętych form, które znalazły się na „Opowieściach”. Cała płyta mija naprawdę szybko i zanim się człowiek obejrzy, musi wcisnąć „repeat”, bo to jeden z tych albumów, które wchodzą za pierwszym razem, chwytają natychmiast za serce i chce się ich słuchać na okrągło. Nie oznacza to jednak, że jest lekko i przyjemnie. Tak dołującego materiału jeszcze ten zespół nie wydał. Momentami czułem podobieństwo emocjonalne do apokaliptycznych hymnów w wykonaniu Killing Joke. Monochromatyczna, ciemna okładka nie zdobi nowego krążka Illusion przypadkiem.
„Anhedonia” rozpoczyna się od singlowego „Kto jest winien?”, numeru będącego dobrą wizytówką dla całej płyty, chociaż dominują tu średnie tempa. Utwór charakteryzuje się posępnym klimatem, tekst również do wesołych nie należy. Czasy mamy, jakie mamy, więc nic dziwnego, że Lipa poruszający zazwyczaj poważne tematy, poszedł w tak mroczne rejony. W „Od zawsze donikąd” wokalista Illusion w zwrotkach postawił na zaangażowaną deklamację zamiast śpiewu, dzięki czemu tekst trafia z jeszcze większą intensywnością. Lipa zadaje pytania, czasem bardzo trudne, skierowane do ludzkości jako ogółu, ale nie daje na nie odpowiedzi. W tej kwestii trzeba liczyć na własne sumienie i poczucie przyzwoitości.
Wszystkie dziesięć utworów zawartych na „Anhedonii” niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Warto wśród nich wyróżnić „Śladem krwi” z wokalnym udziałem Roberta „Litzy” Friedricha z Luxtorpedy w refrenie. To Illusion w najlepszym wydaniu, fani starych płyt będą zachwyceni. Pewnie będzie to jeden z kolejnych singli. Zresztą cała płyta jest tak skonstruowana, że ma wszelkie zadatki na odniesienie większego sukcesu niż poprzednia. Czego zespołowi serdecznie życzę, bo już wiem, że będę do tego albumu wracał o wiele częściej niż do „Opowieści”.
skład:
Tomasz „Lipa” Lipnicki – wokal, gitara
Jerzy „Jerry” Rutkowski – gitara
Jarosław Śmigiel – gitara basowa
Paweł Herbasch – perkusja
01. Kto jest winien?
02. Okruchy udręki
03. Niby
04. Od zawsze donikąd
05. Śladem krwi
06. Tchórz
07. Metamorfozy
08. Do zobaczenia
09. Dalej
10. Zanurzam się