Kiedy odpaliłem debiutancki album gdańskiej grupy Tersha „Aim And Fire”, to już po chwili naszła mnie jedna myśl – młodzież prezentuje historię heavy metalu w pigułce. Ich materiał jest mocno zakorzeniony w klasyce gatunku – od Black Sabbath, przez Judas Priest, Iron Maiden, Metallikę i Slayera na Panterze kończąc. Na szczęście nie dosłyszałem się ewidentnego rżnięcia z któregoś ze znanych zespołów, bardziej słychać tutaj smaczki czy zagrywki, które pod kogoś podchodzą klimatem. Na „Aim And Fire” na pierwszy plan wychodzą thrashowe inspiracje stojące w rozkroku, a jakże – między starym, a nowym. Nie tylko od strony muzycznej, ale też wokalnej – Krzysztof Głażewski momentami brzmi niczym Chuck Billy czy Rob Halford, by po chwili przejść w zaśpiewy charakterystyczne dla Phila Anselmo.
Płyta „Aim And Fire” jest solidnym, ale zachowawczym wydawnictwem i dobrze się sprawdza jako wizytówka zespołu. To rzecz przeznaczona jednak tylko dla miłośników metalu, szczególnie tych hołdujących klasycznym brzmieniom gatunku. Z pewnością też najlepiej sprawdzić Tershę w warunkach koncertowych. To naturalne środowisko dla tego typu kapel, w przypadku niedoboru metalu w organizmie lekarze i farmaceuci rekomendują słuchanie w małej knajpie z piwem w dłoni… Taki suchar na koniec ;)
skład:
Krzysztof Głażewski – wokal
Krzysztof Ciupa – gitara
Tomasz Nakielski – gitara basowa
Grzegorz Warszawik – perkusja
01. Tersha
02. In The Waiting Line
03. Double Vision
04. True Believer
05. Lost Opportunities
06. Blessed
07. Machine
08. Aim And Fire
09. Heart In A Shell
10. Prayer
11. Druglord