Ciekawy pomysł na siebie ma zespół Nieznany Wykonawca. Panowie stawiają się w roli debiutantów, których nikt nie kojarzy, nie chcą być odbierani przez pryzmat poprzednich dokonań. W czasach kiedy informacje osaczają nas ze wszystkich stron i razem z artystami czasem wręcz dosłownie wchodzimy do kibla, na pierwszy plan wysunęli muzykę, która albo się obroni, albo i nie… Jak komuś nie chce się czytać dalej to zdradzę, że wychodzą z tej próby obronną ręką i warto przesłuchać ich płytę.
Najprościej rzecz ujmując, Nieznany Wykonawca gra po prostu muzykę rockową. Osadzoną w latach ’90, ale nie powinno to dziwić. Członkowie zespołu mają za sobą lata doświadczeń m.in. w takich składach jak Crew, eM, Radio Bagdad czy Bielizna. Ich nowa grupa jest wypadkową doświadczeń wszystkich muzyków, którzy się wzajemnie uzupełniają, dzięki czemu pomimo krótkiego stażu doskonale wiedzą jak zabrzmieć i jak umiejętnie posklejać dźwięki. Panowie nie próbują też udawać młodszych niż są w rzeczywistości, dzięki czemu są autentyczni w tym, co robią. Tutaj nie ma miejsca na młodzieńczą witalność i spontaniczność. Ich muzyka to bezpieczna przystań dla pokolenia trzydziesto i czterdziestolatków, wszystkich tych którzy dorastali w okresie przełomu wieków. W czasach kiedy internet dopiero zaczynał raczkować, a o nowej muzyce dowiadywano się od znajomych lub z audycji radiowych. Jednak nie samym sentymentem Nieznany Wykonawca żyje. To taka muzyka, której zawsze będzie się dobrze słuchać, która opiera się współczesnym trendom. Jest taka jaka jest niezależnie od czasu, w którym powstaje. I bardzo dobrze, że członkowie zespołu nie próbują wplatać obecnych trendów, bo byłoby to groteskowe. Grupa czerpie z bogactwa tradycyjnego rocka, sięgając od bluesowych korzeni tej muzyki po grungowe zagrywki w stylu Pearl Jam. To, co mi się przede wszystkim u nich podoba, to lekkość poszczególnych utworów, które gładko płyną, pewna doza przebojowości, ale nieprzesłodzona tylko odpowiednio zbalansowana obowiązkową drapieżnością. Do tego doskonały wokal. Jarosław Chęć już w czasach Crew brzmiał świetnie, ale z wiekiem tylko zyskuje i w tym zespole brzmi jakby właśnie teraz osiągnął szczytową formę.
Nie spodziewałem się, że płyta Nieznanego Wykonawcy będzie aż tak udana. Początkowo podchodziłem do niej na zasadzie „stare dziady zamiast zbierania znaczków bawią się w zespół”, ale okazało się, że z każdym przesłuchaniem ten materiał tylko zyskuje. To rzecz bez zbędnego kombinowania i dorabiania wyszukanych ideologii, przy słuchaniu której nóżka sama tupie. Jedyny minus jest taki, że to tylko osiem utworów i album trwa nieco ponad 30 minut.
skład:
Jarosław Chęć – wokal, gitara
Paweł Kaczyński – perkusja
Krzysztof Lewandowski – gitara basowa
Krzysztof Stachura – gitara
gościnnie:
Michał Chęć – gitara
Artur Sekura – klawisze
1. Bajka o złym wilku
2. Spóźnione lecz szczere
3. Gdy
4. W sieci
5. Proste równanie
6. Hej, mała siostro
7. Stanął świat
8. Zamknij pysk
9. Never let me down again
strona internetowa: www.facebook.com/nieznanywykonawca