Aż ciężko uwierzyć, że „Bogu” to dopiero pierwszy pełnoprawny materiał w 25-letniej historii Pagan Forest. Ci weterani pagan/black metalu mają na koncie kilka demówek nagranych w pierwszych latach działalności i mogłoby się wydawać, że ten zespół to już dawno zamknięty temat. A tu proszę bardzo, 1 stycznia 2021 roku nakładem Werewolf Promotion ukazał się ich debiutancki album.
Co ciekawe, „Bogu” nie jest albumem, który nagrała grupa rekonstrukcyjna bawiąca się w metalowców połowy lat ’90 ubiegłego wieku. Te stary dziady mają coś do powiedzenia, a przy okazji ich twórczość nie budzi uczucia zażenowania. Największym dla mnie zaskoczeniem jest właśnie to, że Pagan Forest brzmi bardzo świeżo i nie mam tutaj na myśli tylko samej produkcji, bo akurat Haldor Grunberg odpowiedzialny za miks i mastering jest klasą samą w sobie i byłbym szczerze zdziwiony gdyby firmował swoim nazwiskiem jakąś popelinę. Przede wszystkim broni się na „Bogu” sama treść muzyczna i wokalna, bo nagrać płytę z polskimi tekstami w klimatach „Gromu” Behemotha i nie popaść w śmieszność w stylu „Dobrze, że bory zwierza są pełne / Pozwala to utrzymać mą drużynę na nogach (…)”, jest naprawdę sporym wyzwaniem. Tego typu mądrości tutaj nie znalazłem, „Bogu” zawiera bardziej poetyckie liryki. W pogańskich klimatach ludowość w granych dźwiękach musi być obecna, a sztuką jest nie zrobić z tego wiejskiej potupajki. Tutaj też zespół wyszedł obronną ręką. Intrygująco wypadł gościnny udział grupy śpiewu białego Drewno, która na co dzień z metalem nie ma nic wspólnego, a wykonuje m.in. starodawne pieśni ludów słowiańskich. W starciu z dzikością serwowaną przez Pagan Forest, bardzo ciekawie wypada ten kontrast i pozornie dwa tak odległe światy ze sobą współgrają tworząc naprawdę niesamowity klimat.
Muzyka Pagan Forest naprawdę przekonała mnie do siebie, chociaż podchodziłem początkowo do „Bogu” z dystansem i sporą obawą, że będę się turlał ze śmiechu po podłodze i wytrzymam góra dwie minuty pierwszego utworu. Co prawda nowy rok nawet się dobrze nie rozpoczął, ale myślę, że ta płyta znajdzie się wysoko w moim podsumowaniu metalowych albumów 2021 roku.
skład:
Andrzej „Bakis” Baka – wokal
Artur „Sonoath” Meler – gitara
Michał Łysejko – perkusja
1. Zorza
2. Gromów noc
3. Bogu
4. Wetar We
5. Czarny Bóg
6. Noc Kupały
7. Hymn do Swaroga
8. Tęsknota Swarożyca