Poprzednia płyta Sautrus „Anthony Hill” z 2017 roku była dla mnie naprawdę pozytywnym zaskoczeniem. Polubiłem ją od pierwszego przesłuchania za klimat i ciekawe podejście do granej przez nich muzyki. Grane przez nich dźwięki wyewoluowały ze stonera w kierunku bardziej metafizycznym. Nawet jeśli momentami trącało mocno wycieczkami w stronę Toola, nie przeszkadzało to mi w żaden sposób w odbiorze całości. Na swoim trzecim krążku zatytułowanym „M.A.P.” zespół nie zrezygnował z „toolowania”, które jest jedną z cech charakterystycznych ich stylu, ale Sautrus oprócz typowej dla nich psychodelii, dziwności i progresji dodał też sporo religijnej teatralności, która nasuwa oczywiste skojarzenia ze szwedzkim projektem Ghost. Zresztą koncept płyty „M.A.P.” opiera się na historii konfliktu papieża Grzegorza IX z cesarzem rzymskim Fryderykiem II, który został obłożony przez tego pierwszego klątwą. Także religijne motywy są bardzo ważną częścią składową ideologii tego albumu. Nawet od czysto muzycznej strony w uproszczeniu można podsumować „M.A.P.” zwrotem „Tool spotyka Ghost z okresu pierwszej płyty”. Lubię oba te zespoły, więc takie połączenie mi odpowiada i nie mam nic przeciwko kierunkowi, w który muzycy grupy poszli na tym krążku. W moim odczuciu udało się Sautrusowi uzyskać ciekawy efekt rozwijający ich muzykę i eksplorujący nowe, niezbadane dotąd przez nich rejony. Dobrze, że panowie poszukują i nie osiadają w bezpiecznym kokonie, tylko każda ich płyta jest inna i posiadająca odmienny od poprzednika charakter. W ich słowniku takie słowo jak oczywistość nie istnieje, a obcowanie z ich muzyką to za każdym razem interesująca podróż, po której nie wiadomo czego można się spodziewać. „M.A.P.” jest też albumem pełnym smaczków, które odkrywa się przy kolejnych przesłuchaniach, wręcz za każdym razem coś innego przykuwa uwagę. Jednym z ciekawszych momentów jest tutaj spokojny „Falling”, ni to ballada, ni to plemienny utwór, który od razu intryguje. To też piosenka, która dzieli płytę na pół. Druga połowa to dalszy ciąg przedstawionej historii w już typowej dla płyty stylistyce. Zresztą warto słuchać „M.A.P.” od początku do końca. To najlepszy sposób do obcowania z nowym dziełem zespołu, wtedy odbiór ich muzyki jest najpełniejszy i można lepiej poczuć zawartą dramaturgię pędzącą do akustycznego finału w postaci polskojęzycznego „1239”.
skład:
Weno Winter – wokal, gitara, harmonijka
Michał Nowak – gitara
Arek Wądołowski – perkusja
Krystian Papiernik – gitara basowa, wokal
Michał Tarkowski – syntezatory (gościnnie)
1. Exkomvna
2. Baquar
3. Rose
4. Borderlove
5. Falling
6. Lady in Green
7. Present Times
8. Twitchy Witchy Girl
9. Deceiver
10. 1239