Słuchając demówki State Urge czułem się niczym przeniesiony o 50 lat wstecz w rejony Uniwersytetu Cambridge, do czasów kiedy swoją muzyczną przygodę zaczynali muzycy Pink Floyd. Już pierwsze dźwięki „Preface” budzą skojarzenie ze słynnymi Brytyjczykami. Nawet gitara brzmi tutaj niczym u Gilmoura. Wrażenie psuje trochę nijaki wokal, który dopiero w drugiej części utworu brzmi tak jak brzmieć powinien. Na szczęście czym dalej tym lepiej, nie tylko wokalnie, ale także muzycznie. W drugiej piosence „Heave A Sigh”, muzycy State Urge rozwijają skrzydła. Jest to najlepsza piosenka na demie, która zaskakuje przebojowością i mocą po spokojnej pierwszej części utworu. Natomiast wodze fantazji panowie puszczają w zamykających płytę dwóch, długich numerach, których podstawą jest improwizacja. Na dłuższą metę jednak nużą, ale mają ciekawe momenty.
Na uwagę zasługuje także brzmienie „Underground Heart”. Jest dynamiczne, w starym stylu, zapomnijcie o „wojnie głośności”. Jak na demo i skromne możliwości jest naprawdę dobre, choć archaiczne. Dla mnie to akurat zaleta, bo jak chcę posłuchać muzyki głośniej, to zwyczajnie podkręcam gałkę volume. Realizator nagrań nie musi mnie wyręczać.
„Underground Heart” to interesujący debiut z jedną świetną piosenką („Heave A Sigh”) i ciekawymi pomysłami na dalszy, bardziej doszlifowany repertuar. Trzeba przyznać, że kompletnie niemodny i niemłodzieżowy, przez co mniej oczywisty.
Ocena: 7/10
skład:
Marcin Cieślik – gitara, wokal
Krystian Papiernik – gitara basowa
Marcin Bocheński – perkusja
Michał Tarkowski – klawisze
01. Preface
02. Heave A Sigh
03. Mr. Inkblot’s Journeys (Improvisation)
04. Underground Heart