Grupa The Shipyard nie daje o sobie zapomnieć. Krótko po wydaniu debiutanckiego albumu „We Will Sea” mówili o pracach nad jego następcą. Niecałe 2 lata później, na początku kwietnia 2014 roku do sklepów trafił kolejny krążek o tytule „Water On Mars”. W międzyczasie udało im się jeszcze wydać dwa single – „Teleportacja / Święto Strachów” oraz „Układ Sił / Wielki Hipnotyzer” z piosenkami Republiki.
W porównaniu do pierwszej płyty, brzmienie „Water On Mars” jest cieplejsze, pełniejsze, bardziej rockowe niż zimnofalowe. Dla mnie to plus, dzięki temu muzyka zespołu nabrała życia i kolorów. Rozpoczynający album utwór tytułowy oznajmia, że będzie inaczej niż poprzednio – bliżej Sonic Youth niż Joy Division. Po krótkim, kosmicznym intrze zespół wchodzi w szybkie obroty i częstuje świetnym, oszczędnym motywem gitarowym. W rozwinięciu zostajemy poczęstowani ciekawymi solówkami i gitary grają na pełnych obrotach do samego końca. W „So Much To Win” oprócz wkręcającego riffu siłą napędową jest mocny głos Jurewicza w refrenie. Inny być nie może, w końcu śpiewa o tym, że „ciężko przegrać kiedy jest tyle do wygrania”. W takim zadziornym klimacie pozostajemy w „Swans And Blue Whales”, najbardziej hałaśliwym na płycie, wręcz punkowym numerze.
Mocne, rockowe granie to głównie pierwsza część płyty. Czym bliżej końca, tym robi się bardziej nastrojowo. Świetnie prezentuje się ospałe, ale oparte na ciężkiej, przesterowanej gitarze „I’m Ready” gdzie gościnnie udziela się Joanna Kuźma. Kolejna piosenka „But Everything (Deranged)” to najbardziej optymistyczny utwór na „Water On Mars”. Oprócz czystych gitar mamy tu także trąbkę Tomasza Ziętka. Piosenkowo i radośnie jest także w kolejnym „Firearms”. Kończący album „Higher Than Your Flow” jest mroczny i transowy. Powracamy w nim do kosmicznych dźwięków. Po tym najdłuższym, ponad 6 minutowym utworze prowadzi nas nawiedzony głos Jurewicza. Piosenka powoli się snuje ku końcowi z mocnym, gitarowym finałem, który zahacza wręcz o doom metalowe rejony.
Grupie The Shipyard udało się mnie pozytywnie zaskoczyć. Po zimnym jak stoczniowe dźwigi „We Will Sea” spodziewałem się po „Water On Mars” ścisłej kontynuacji obranej tam drogi. Nowy materiał zespołu jest bardziej intrygujący i ciekawszy od debiutu, który odgrzewaniem kotletów w końcu nie był. Wyraźnie słychać, że przez te dwa lata The Shipyard stali się lepszym zespołem. Byli już w Stoczni, są na Marsie, aż strach pomyśleć dokąd dalej zaprowadzi ich muzyczna droga.
skład:
Rafał Jurewicz – wokal
Michał Miegoń – gitara
Piotr Pawłowski – gitara basowa
Michał Młyniec – perkusja
1. Water On Mars
2. So Much To Win
3. Swans And Blue Whales
4. Systematic Approach To Life
5. Alright Alright
6. Lisbon
7. Astronauts We Are
8. I’m Ready
9. But Everything (Deranged)
10. Firearms
11. Higher Than Your Flow