Vreen czyli Mateusz Kunicki powrócił z czwartym solowym albumem „Szwartyszaroszarny”, który przenosi nas w dobrze znane rejony jego twórczości. Czy to w przypadku zespołów Kevin Arnold albo Where Is Jerry, czy projektu Wojt i Vreen, muzyka z jego udziałem jest dość charakterystyczna. Oszczędność środków, zamierzone niedbalstwo i chaos oraz pewien amatorsko-garażowy posmak to cechy, które na jego solowych płytach są jeszcze bardziej uwypuklone. „Szwartyszaroszarny” snują się leniwie i spokojnie niczym ciepła letnia noc, ale jednocześnie nie brakuje w tle zgiełku przywodzącego na myśl odgłosy nigdy nie zasypiającego miasta. W tym szaleństwie jest metoda, bo w momencie kiedy odrzuci się uprzedzenia, poczułem specyficzny intymny klimat, jakbym siedział przycupnięty w rogu pokoju Mateusza i słuchał tego, co ten sobie pitoli na gitarze. Zrozumiałe jest jednak, że nie każdemu może to przypaść do gustu, ale otwarte na inną muzykę głowy mogą znaleźć tutaj coś dla siebie. Szczególnie wielbiciele onirycznych klimatów powinni zwrócić na ten album uwagę. Prostota przekazu i estetyka lo-fi to w tym wypadku siła napędowa – wystarczy gitara, banjo i prosta perkusja. Nie oznacza to jednak, że jest łatwo i przyjemnie – kiedy robi się folkowo-piosenkowo, Vreen szybko odchodzi od tej formy bawiąc się dźwiękami i wprowadza coraz to większy nieporządek w swoim twórczym potoku chaosu. Można odnieść wrażenie, że czasami nad tym nie do końca panuje, a poszczególnym utworom przydałby się ostateczny szlif i wygładzenie niektórych motywów. Cóż, nie ma jednak co na to liczyć, bo taka jest uroda muzyki Mateusza. Trochę brzydka i niedostępna, ale przy bliższym poznaniu odkrywa się w niej urok i ciepło.
skład:
Mateusz „Vreen” Kunicki – wokal, gitara, perkusja
Grzegorz Pachla – banjo
1. v1
2. uśmiech
3. v2
4. v3
5. v4
6. v5
7. v6
8. v7
9. ro-Man III
10. v8
11. zwrotki
12. v9
13. v10
14. v11
15. v12
16. v13
17. v14
18. v15