Nie spieszyło się grupie Where Is Jerry z wydaniem pierwszej, pełnowymiarowej płyty. Cztery lata temu zadebiutowali albumem koncertowym, następnie wydali epki „10 Day Langfuhr Forecast” i „Arvo” i w końcu doprowadzili do nagrania dużego krążka w postaci „Bang! Bang!”.
Muzyka Where Is Jerry to wypadkowa grunge’u i brytyjskiej gitarowej alternatywy, mocno zakorzeniona w latach dziewięćdziesiątych. Jest brudno, garażowo, oszczędnie w stosowanych środkach, ale czuć także powiew wyspiarskiego powietrza. Mi osobiście najbardziej odpowiadają te ich utwory, które mocno pachną atmosferą rodem ze Seattle. Szczególnie czuć te klimaty w otwierającym utworze tytułowym „Bang! Bang”, „Stereoscope” czy „Control area”. Muszę jednak przyznać, że oprócz hałasowania udaje im się z powodzeniem stworzyć coś piosenkowego – „Black” świetnym tego przykładem. Jak dla mnie ten utwór mógłby promować album zamiast kawałka tytułowego.
Where Is Jerry to zespół, który gra bez spiny to, co chce zagrać, ale zdarza im się odjeżdżać w delikatnie mówiąc dziwne rejony. Mam tutaj na myśli „Dance with me”, w którym pod koniec wokalista próbuje śpiewać po angielsku ze wschodnim akcentem. Oczy wybałuszone na wierzch i jedno wielkie wu te ef. Poza tym trzy ostatnie kawałki mi nie podeszły, nie potrafię się do nich przekonać, wydają mi się nie do końca przemyślane. Natomiast muszę oddać honory przed końcowym hałasem w „Yes you”, bo robi się tam interesująco, szczególnie krzyki wokalisty robią robotę. Reasumując, pomimo kilku drobnych minusów materiał ma swoje momenty, dla których warto poświęcić dla niego kilkadziesiąt minut uwagi.
skład:
Przemysław „Bozo” Loose – gitara, wokal
Mateusz „Vreen” Kunicki – gitara basowa, wokal
Tomasz Bedynek – Perkusja
1. Bang! Bang!
2. Dance with me
3. Ninja plan
4. Black
5. Stereoscope
6. White
7. Still not enough
8. Control area
9. High above
10. Barbecue party
11. Being like Robert Mapplethorpe
12. Yes you