Wojt i Vreen – 4

Nie ukrywam, że nie jestem do końca obiektywny pisząc o twórczości Wojta i Vreena. Znamy się i – mogę to chyba publicznie oznajmić – lubimy. Mieliśmy w ostatnim czasie okazję dwukrotnie dzielić scenę i wygląda na to, że jeszcze nie raz to powtórzymy. Postaram się jednak wziąć swoją sympatię dla chłopaków w nawias i szczerze napisać o swoich odczuciach wobec ich najnowszego dzieła.

Każdy, kto ma cokolwiek wspólnego z szeroko pojętą popkulturą i każdy, kto korzysta z mediów społecznościowych musi zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy w kulturze pawii. Influencerzy, raperzy, zespoły rockowe, trenerzy fitnesu, fotomodelki, a nawet zwyczajni pracownicy korporacji pokazują sobie nawzajem swoje ogony i licytują się na to, kto jest fajniejszy. Sam się czasami włączam w tę zabawę, a potem się wstydzę, bo nieszczególnie to licuje z moim wiekiem. W takich okolicznościach wszelkie przejawy kultury, które ten trend przełamują, są bezcenne. To pierwszy i najważniejszy powód, dla którego warto zapoznać się z nowym wydawnictwem duetu Wojt i Vreen. Warto, mimo, że potencjał komercyjny tej płyty jest zerowy.

Powód kolejny: chłopaki są bardzo zdolnymi i doświadczonymi muzykami, o czym możecie się przekonać sięgając do muzyki Cold Fish (Wojt) czy Where is Jerry? (Vreen). Wojt i Vreen to dla nich platforma, na której mogą na luzie pogrzebać w rejonach, które wykraczają poza zainteresowania ich macierzystych składów. Przy okazji, o czym piszą w bio kapeli na Spotify, mogą też pożartować i przerobić trochę swoich stanów depresyjnych. Dużo w tym wszystkim eksperymentu, dużo spontanu, ale też dystansu do siebie i świata, liryzmu i delikatności. Wiele spośród tekstów na tej płycie z niezwykłym wdziękiem dotyka rzeczy mi bliskich, jak chociażby „Dogma”, mój ulubiony numer na „4”. Za hasło „Wolę z tobą zbierać borówki, niż grać na gitarze kozackie solówki” Wojtowi i Vreenowi nie należy może literacki Nobel, ale po browarze na głowę już zdecydowanie tak.

Istoną cechą „4” jest duża rozpiętość stylistyczna. Numery z classic rockowym vibem potrafią przeplatać się z rzeczami typu poezja śpiewana czy piosenka aktorska („Borderline”, drugi numer na płycie, brzmi centralnie jak Marek Dyjak, tylko bez Marka Dyjaka). To może się podobać, ale nie musi. Na pewno poszerza horyzont, ale ujmuje płycie spójności.

Piosenki na płycie są w większości bardzo krótkie. Chłopaki najwyraźniej zamierzali uchwycić jakiś moment, wyartykuować go, nagrać i nie drążyć więcej. Taka konwencja, w końcu to duet lo-fi, choć muszę powiedzieć, że jak dla mnie Wojt i Vreen bywają za bardzo lo-fi. Nie aż tak jak na płycie (kasecie?) „Lo-Files”, ale nadal za bardzo.

Jak „4” prezentuje się na tle wcześniejszej twórczości zespołu? Cóż – znam tylko to, co wisi na Spotify, a więc „Kandiburę” i wspomniane już „Lo-Files”. Najbardziej lubię „Kandiburę”, więc to do niej się odniosę. Przede wszystkim cieszę się, że „4” jest, w odróżnieniu od „Kandibury”, w większości po polsku. Nigdy nie wierzyłem w dogmat, że rock brzmi dobrze tylko po angielsku i nie widzę powodu, żeby polscy artyści mieli unikać rodzimego języka. Cieszę się też, że Wojt i Vreen w porównaniu z „Kandiburą” pozwalają sobie na więcej, ale jednak numerom z „4” brakuje przebojowości i energii, które stanowią esencję „Kandibury”. Cóż – od jej wydania minęła ponad dekada i ewidentnie muzyka zespołu zdążyła się nieco w tym czasie postarzeć.

Dlaczego uważam, że „4” ma zerowy potencjał komercyjny? Dlatego, że po pierwsze chłopaki nie mają ciśnienia, żeby robić karierę, więc nic dziwnego, że jej nie robią. Po drugie – sporo ludzi odbije się od zarejestrowanych na płycie wokali. Słychać, że Wojt i Vreen nie korygowali za wiele po nagraniu – co się nagrało, to weszło na płytę, ewentualnie jeśli coś wyszło bardzo źle, zostawało przykryte drugim śladem. Znowu – taka konwencja, ale w moim odczuciu utrudnia odbiór płyty. A szkoda – Wojt i Vreen naprawdę mają sporo do powiedzenia, więc serdecznie polecam przebić się przez tę barierę i uważnie posłuchać.

skład:
Wojt
Vreen
Kpt. Thunderstick – perkusja
Mich – live bas
Natalia Czach – fortepian
Adaho

1. Papapam
2. Borderline feat. Natalia Czach
3. Młyny/Turbiny
4. Kwiecień feat. Natalia Czach
5. Historia krótkiej znajomości
6. Ósmy dzień tygodnia
7. Koniec Świata we Wrzeszczu
8. Nie błaga się słońca o litość
9. Jak Tom Petty sexy okulary ma
10. Kasia
11. Pomruki
12. Radio
13. Złe wychowanie
14. Typical man
15. Pistolety
16. Całki gotowe
17. Dogma (More krowi dzwonek blues)
18. Bluesowy pajączek
19. Nowe pomarańcze feat. Adaho

strona internetowa: www.facebook.com/wojtivreen