Children Of Bodom, Sylosis (Gdańsk, B90 25-10-2015)

Fiński zespół Children Of Bodom powstał w 1993 roku pod nazwą Inearthed. Cztery lata później wydali pierwszy materiał „Something Wild”. Grupa przez osiemnaście lat działalności zdążyła wydać dziewięć pełnych albumów i trzy epki. Ich styl to melodyjny death/power metal okraszony instrumentami klawiszowymi. Ten pierwszy na Pomorzu występ zespołu na pewno był gratką dla fanów. Gdański klub B90 nie był może wypchany po brzegi, ale frekwencja była zadowalająca.

Publiczność / fot. Victoria Argent
Publiczność / fot. Victoria Argent

Jako support na scenie wystąpił angielski Sylosis. Ich muzyka to melodyjny death/thrash metal. To stosunkowo młoda kapela z niespełna dziesięcioletnim stażem z czterema długograjami na koncie. Dali potężną i energiczną sztukę, bardzo dobrze sprawdzili się jako rozgrzewacz. Wokalista zachęcał tłum do moshowania, a publika nie pozostawała dłużna i pozytywnie reagowała. Świadczył o tym gromki aplauz po każdym utworze i całkiem konkretne pogo przez większość występu. Miało się wrażenie, że ciężko będzie Finom podnieść poprzeczkę. Jedno trzeba powiedzieć: Sylosis zabrzmiał tego wieczoru lepiej niż gwiazda – bardziej czytelnie.

Sylosis / fot. Victoria Argent
Sylosis / fot. Victoria Argent

Po półgodzinnej przerwie na zmianę sprzętu, ok. 20.20 wszedł na deski B90 zespół Children Of Bodom. Zaczęli od „I Hurt” z najnowszego materiału „I Worship Chaos”. Od samego początku koncertu fani wpadli w swoisty szał pod sceną, widać było, że Finowie kupili publiczność. Frontman Alexi Laiho wiedział jak zagrzewać zgromadzonych do interakcji. Jako trzeci numer poleciał singlowy kawałek z najnowszej płyty „Morrigan”, do którego zespół nagrał również teledysk.

Children of Bodom / fot. Victoria Argent
Children of Bodom / fot. Victoria Argent

Cała setlista była przekrojem przez wszystkie płyty Children Of Bodom. Niektóre numery były poprzedzane klimatycznymi intrami. Pierwsze dwa utwory nie brzmiały za dobrze, później akustyk dokonał retuszu i było lepiej, aczkolwiek ciężko czasem było usłyszeć ponad ścianą gitar partie klawiszy. Janne Warman obsługiwał je z mistrzowską techniką i finezją. Niedaleko w tyle od niego zostawał Alexi Laiho, który perliste gitarowe solówki odgrywał jakby od niechcenia, wywijając swoją gitarą we wszystkie strony.

Z najbardziej entuzjastycznym przyjęciem spotkała się kompozycja „Lake Bodom”, pochodząca z pierwszego albumu. Podsumowując, Children Of Bodom na pewno dało dobry koncert w oczach oddanych fanów. Jednak ciężko jest nagłośnić klawiszowo – gitarową kaskadę dźwięków. Styl muzyczny Finów charakteryzuje się natłokiem melodii, solówek czy „parapetowych popisów” i wydaje mi się, że lepiej odbiera się ten materiał z płyty.

fot.Victoria Argent

Posted by rock3miasto.pl on 26 październik 2015