Dandelion Wine do ostatniej niedzieli byli dla mnie zagadką. Zaciekawiony tym co usłyszałem na ich profilu bandcamp musiałem sprawdzić ich na żywo.
Koncert rozpoczął się z delikatnym opóźnieniem, od występu bydgoskiego Sellisternium. Zawsze chętnie posłucham czegoś z tego miasta – lubię takie rzeczy jak np. Vidian i od dłuższego czasu obserwuję tamtejszą scenę. Sellisternium miałem okazję posłuchać po raz pierwszy na żywo. Nie powiem, aby to była moja muzyka – mało zespołów z nurtu progresywnego, gotyckiego metalu mnie interesuje. W takich okolicznościach zespół zaskoczył mnie pozytywnie. Bardzo dobry warsztat techniczny. Naprawdę ciekawie zaaranżowany „Sweet Dreams” – słyszałem już dziesiątki coverów tego utworu i ten zdecydowanie się wyróżnia. Nie wszystkie utwory porywały, ale znalazłem wśród nich kilka perełek, w tym interesujący instrumental. Jeśli będę miał okazję ich sprawdzić jeszcze raz to chętnie to zrobię.
Po naszych rodakach na scenie montowała się para z Dandelion Wine. Już instrumentarium i otoczka całego koncertu robi wrażenie. Australijczycy na scenie zainstalowali wiele ozdobników, które można zobaczyć na zdjęciach (w tym raka! hehe). Dodały one magii ich muzyce i specyficznego uroku. Zaczęli powoli, transowo, aby z czasem rozwijać się w bardziej żywe utwory, w tym wręcz taneczne. Ich muzyka brzmi jeszcze lepiej na żywo niż ze studia! Świetnie łączą elementy folku, elektroniki, rocka i sam nie wiem czego jeszcze. Niesamowicie eklektyczny zespół. Do tego idealne zgranie – nie wiem jak oni wyrabiają z obsługą tych wszystkich instrumentów i urządzeń. Świetnie łączą elektronikę, loopy, żywą gitarę, flet (poprzeczny i prosty), stare instrumenty strunowe. Mimo takiej wielości instrumentów, zachowują pewne elementy minimalizmu – wszystko jest poukładane, ma swoje miejsce i czas, nie ma nic zbędnego w ich muzyce. Bardzo rozmarzona muzyka, tajemnicza, nastrojowa, pełna energii. Do tego dobry kontakt z publicznością, poczucie humoru i dużo radości z grania. Zespół już był kilka razy w naszym kraju, mam nadzieję, że wrócą jeszcze, bo zrobili mi smaka tym koncertem i mam ochotę na więcej!