Był czas, kiedy Wejherowo kojarzyło się nie tylko z Kalwarią, pomnikiem Lorda Vadera i niekończącym się remontem dworca. Był czas, kiedy funkcjonowały w tym mieście kluby, takie jak Fantomas (przez pewien czas pod nazwą Samotna F), BBC (położona w budynku po spichlerzu popularna „Baryła”), czy znajdujący się w podziemiach Filharmonii Wejherowskiej pub Busola (gościnne miejsce wyposażone w dobre nagłośnienie i świetnie przygotowaną scenę). Pod koniec lata w tutejszym amfiteatrze odbywał się Open Air Rock Festiwal. A ponadto w mieście funkcjonowały znane lokalnie zespoły, takie jak metalowy Tehace, alternatywny Pawilon czy reggae’owa Regulacja. No więc co się stało, że się zesrało?
Pewną iskierką nadziei jest koncert, który odbył się w położonym nieopodal rynku pubie Neon. W wieczór 7 grudnia zagrały zespoły Everything Is Fire i HD Project. Kiedy dwa zespoły grają w bezpośrednim sąsiedztwie festiwalu konsumpcji jakim jest jarmark świąteczny – moje przekorne serduszko mówi, że na taki koncert udać się po prostu trzeba.
Najpierw o Neonie. Niepozorne wejście kryje za sobą całkiem przestronne piwnice z dostępem do palarni na świeżym powietrzu. W ofercie baru znaleźć można szeroką gamę piw regionalnych czy rzemieślniczych, a także wszelakiej maści drinki czy shoty.
Punktualnie o 20:00 koncert rozpoczęła formacja HD Project opisującą sama siebie jako „Hasior i Drebin grają Metal i Core”. I taki mniej więcej był ten występ: dwóch muzyków – basista oraz śpiewający gitarzysta – wykonali 45 minutowy set z pogranicza metalu i hardcore’a. Trochę w tym słyszałem Dog Eat Dog, trochę Nomeansno, trochę naszego Flapjacka z pierwszej płyty. Było to wszystko zagrane z werwą, z pasją, z przytupem i przyświstem. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to perkusja puszczona z laptopa – bardzo pomogłoby zespołowi zaangażowanie perkusisty, może niekoniecznie używającego tradycyjnego zestawu (może perkusja elektroniczna? może pady?) – ale to tylko moje czepialstwo.
Recenzja debiutanckiej epki Everything Is Fire
Po krótkiej przerwie, za instrumenty weszli muzycy Everything Is Fire. Ich brzmienie było pełne, bogate, soczyste i spójne. Najlepsze wrażenie robiła gra perkusisty Radka Szczepańskiego, którego godnie wspomagali basista Michał Kołczyński oraz gitarzysta Kuba Kwidziński, a dzieła zniszczenia dopełniał growlujący Piotr Barniak. Nie jestem zapoznany z twórczością zespołu na tyle, żeby zachwycać się maestrią wykonania poszczególnych kawałków, jakkolwiek wrażenie pozostawili po sobie zdecydowanie pozytywnie. Po zakończeniu zasadniczego setu, do zespołu dołączyli muzycy HD Project, a owa spontaniczna współpraca zaowocowała dodatkową „wiązanką pieśni” zagranych na dwa basy, bębny, gitarę i dwa świetnie uzupełniające się wokale. Poproszę więcej! Całość koncertu zakończyła się o godzinie 21:37. Przypadek? Nie sądzę…
Minusy? Niewiele. Parafrazując porucznika Aldo Raine’a z „Bękartów wojny” – granie w piwnicy ma wiele wad, a główna jest taka, że gra się w piwnicy. Mogłoby pomóc dobranie odpowiedniego nagłośnienia do tej specyficznej, niskiej przestrzeni o ceglastych ścianach i łukowych sklepieniach. Dziwi mnie też zerowy tax za tak przyjemne wydarzenie, ale nie będę protestował.
Podsumowując, jestem szczęśliwy, że udało mi się być na tym koncercie. I nie tylko ja, bowiem teren pubu Neon wypełniła młodzież w wieku wszelakim – zarówno taka, która miałaby problem z nabyciem tam piwa (są również popularne ostatnio opcje 0%), jak i taka, którą o dowód pytano ostatnio za komuny. Co pokazuje, jak konieczne są takie imprezy. W takich piwnicach, w zgiełku źle nagłośnionych sal hartowali się na przestrzeni lat tacy wojownicy undergroundu jak Hollie Polloy, Kawałek Kulki czy Curly Heads, których frontmani zapełniali później frekwencją wygodne, tapicerowane siedziska Filharmonii (nie tylko) Wejherowskiej. To takie piwnice są miejscem ich pierwszego wyjścia z mroku. Jeśli my – zarówno widzowie, jak dziennikarze – będziemy w takich miejscach, wówczas dopiero zasadne będą słowa wujaszka Neila Younga „Hey, hey! My, my!/ Rock and roll will never die!/ It’s more to the Pictures than meets the eye!”