Ten sobotni wieczór zapowiadał się całkiem miło. Do gdańskiej Protokultury zawitał Betrayer, a pogoda okazała się na tyle łaskawa, że stawiłem się pod klubem wcześniej niż zamierzałem. Z wnętrza dochodziły odgłosy prób kapel na scenie. Zamieniłem kilka zdań z chłopakami z Betrayer i po „lekkiej” obsuwie na deski Protokultury wyszedł pierwszy support.
Flayed Skull to bardzo młody początkujący zespół thrashmetalowy. Na ich muzykę ma duży wpływ Megadeth, szczególnie pierwsze produkcje tej formacji. Słychać to bardzo wyraźnie w riffach i rytmice. Widać że chłopaki jeszcze nie za bardzo obyci są ze sceną, ale wszystko przed nimi. Trzymam kciuki. Im więcej takich kapel w trójmieście, tym lepiej.
Dreadnought był drugim supportem tego wieczoru. W lutym tego roku wydali demówkę „Domination Of The Void”. I tu już widać, że chłopaki jak na tak młody staż są obwąchani ze sceną całkiem nieźle. Prezentowany przez nich death metal przypomina mi trochę dokonania Obituary, być może przez wokal Oskara. Dreadnought zdążył już zaskarbić sobie słuchaczy, o czym świadczyła pokaźna grupka młodzieży pod sceną. Czekam na pełną płytę.
Betrayer na początku lat 90-tych, obok takich zespołów jak Armagedon, Imperator czy Vader, kształtował polską scenę death metalową. Demówka z 1991 roku „Necronomical Exmortis” i pierwsza płyta z 1994 roku „Calamity”, uważane są po dziś dzień za kamienie milowe w historii polskiego death metalu.
Moim zdaniem Berial i spółka zmiażdżyli brzmieniem tego wieczoru. Ciężkie 10-tonowe riffy przewalały się jak burza przez Protokulturę. Po krótkim czasie lokal został skutecznie zadymiony, co nadało koncertowi specyficznego, piekielnego klimatu. Lider Betrayer dzierżąc monstrualny bas, z szaleństwem w oczach growlował kolejne linijki tekstu. Nowy materiał tego bandu bardzo silnie kojarzy się z muzyką Morbid Angel, ale przecież to dobry wzór.
Jeśli komuś „nie leży” obecne brzmienie płyty, powinien przyjść na koncert i przekonać się, że Betrayer wciąż jest w doskonałej formie koncertowej i ciska ze sceny ogniem, o którym mogą tylko pomarzyć młodsi adepci tej sztuki. Stary dobry metal w wykonaniu tego koszalińsko – kwidzyńskiego kwartetu zdecydowanie nie rdzewieje.
Reasumując: potężny wykon gwiazdy, obiecujące supporty, udany gig od strony muzycznej. A organizacyjnie? Cóż… Nie wiem kto musi zagrać w Protokulturze, żeby frekwencja była zadowalająca. 30-40 osób na takim koncercie w miejscu o takich gabarytach to wciąż mało. Klub potrzebuje większej promocji!