Kat & Roman Kostrzewski stosunkowo często odwiedzają trójmiasto. Ostatni ich koncert odbył się w zeszłym roku w klubie Parlament w Gdańsku. Tym razem ekipa odwiedziła Gdynię, aby promować ponownie nagraną pierwszą płytę zespołu „666”. Jako supporty wystąpiły dwie gdańskie załogi: Wardust oraz Mess Age.
Na pierwszy ogień poleciał Wardust. Chłopaki istnieją zaledwie 2 lata i mają na koncie jedną epkę „Na orła cześć!”. W skład kapeli wchodzą byli członkowie trójmiejskiego Anathemized. Rodzime teksty traktujące o historii naszego kraju okraszone deathową stylistyką przyciągnęły już na samym początku spora grupkę fanów pod scenę. Wokalista Mateusz zachęcał zebranych do wspólnego moshowania dziękując za tak liczne przybycie. Dźwięk ze sceny był trochę niewyraźny, zbytnio zbasowany i całość jakby za głośno. Poprawiło się to przy drugim supporcie.
Po krótkim secie kolegów na deski Ucha wyszli panowie z Mess Age. Niedawno gdańszczanie obchodzili swoje 20-lecie istnienia, w którym miałem przyjemność brać udział. W klubie robiło się coraz gęściej, odbiór zespołu przez trójmiejskich fanów był bardzo dobry, nie ma to jak grać u siebie hehe. Nie do końca rozumiem kierunek, w który chłopaki idą z nowym materiałem, ale poczekam na efekt końcowy. Po koncercie od Otwieracza (perkusisty) dowiedziałem się, że przygotowują płytę, należy zatem uzbroić się w cierpliwość i czekać na premierę nowego Mess Age.
Po niedługiej przerwie z głośników zabrzmiała muzyka z „Misia Uszatka” i Kat z Romanem wyszli na scenę. Zaczęli od „Metal i Piekło”, a na parkiecie zaroiło się od pogujących. Kostrzewski zapowiedział, że początek gigu będzie składał się z samych utworów z pierwszej płyty. Nie zagrali całej, poleciało w sumie 8 sztuk z kultowych „Trzech Szóstek”. Od pierwszych minut było widać, że zespół czuje się jak u siebie. Wokalista obiecał, że będą tutaj chętnie wracać na kolejne koncerty, co spotkało się z gromkim aplauzem i wybuchem ogólnej radości.
Szybkie krótkie kawałki z pierwszego longplaya przeleciały migiem przez klub. Następnie przeskok na album „Bastard” i „Piwniczne Widziadła”, potem trzy numery pod rząd ze średnio przyjętej „Biało Czarnej”. Pod koniec setu fenomenalny „Sex-Mag”, „Diabelski Dom II” i tytułowy „Bastard”. Roman jak zwykle nie oszczędzał się na scenie w swoich „tanecznych popisach”, był w dobrej formie wokalnej i bawił się setnie, jak i cały zespół. Zeszli ze sceny, ale wszyscy wiedzieli, że muszą wrócić, aby zagrać „Łzę…”. Chyba żaden fan nie wyobraża sobie występu Kata bez tego sztandarowego hitu. Wrócili i zabrzmiała charakterystyczna gitarowa zagrywka – to był początek „Łzy Dla Cieniów Minionych”. Zaraz po tym na sam koniec tego rytuału zagrali „Śpisz Jak Kamień” z „Oddechu Wymarłych Światów”.
Jak dla mnie Kat i Roman Kostrzewski mogą przyjeżdżać z takim setem do trójmiasta w nieskończoność. Zainteresowanie starym materiałem tego zespołu jest wciąż ogromne, o czym świadczyła sobotnia frekwencja. Ucho było wypełnione po brzegi. Podobnie było w zeszłym roku w gdańskim Parlamencie, aczkolwiek tamten koncert brzmiał lepiej.
fot. Wojciech Miklaszewski
Opublikowany przez rock3miasto.pl na 20 marca 2016