Kawaleria Szatana zajechała do Wydziału Remontowego w Gdańsku w pełnym składzie, pozostawiając za sobą kurz, dym i dawkę porządnego grania.
Można było obawiać się po przeniesieniu daty koncertu z powodu problemów zdrowotnych Wojciecha Hoffmanna, że nie będzie on w stanie dać z siebie wszystkiego, ale nic bardziej mylnego. Koncert zgromadził komplet (Wydział mały, bo mały, ale to zawsze komplet) publiczności :). Niejednokrotnie dawali o sobie znać fani z poza Trójmiasta oraz Ci, którzy nie opuścili poprzedniego koncertu w Słupsku.
Turbo przyjechali w ramach trasy promujące ich najnowsze dziecko, drugą płytę z nowym wokalistą Tomaszem Struszczykiem „Piąty Żywioł”. Jeśli chodzi o samą płytę, fani starych rock & heavy metalowych riffów nie będą zawiedzeni. O ile nie jest to dzieło epoki, a kawałki nie są epickimi przebojami, o tyle jest to kawał dobrego starego Turbo w odświeżonej o co najmniej 25 lat formie, bo tyle wynosi średnia różnica wieku członków zespołu w stosunku do trzonu kapeli Wojciecha Hoffmanna. Odświeżony skład wraz z dawnym basistą Boguszem Rutkiewiczem idealnie odnajduje się w nowej formie. Podczas koncertu, poza nowymi kompozycjami takimi jak Serce na Stos, nie mogło i nie zabrakło szlagierów. Usłyszeliśmy świetne wykonania, o które domagali się fani od samego początku – Szalony Ikar, Kometa Halleya, Kawaleria Szatana i co było dla mnie najmilszym zaskoczeniem Przegadane dni. Wyjątkowy był moment, w którym po rozpoczęciu największego, kultowego kawałka Dorosłe dzieci Struszczyk przekazał mikrofon chłopcu na wózku inwalidzkim, siedzącym w pierwszym rzędzie, który odśpiewał wraz z zespołem pierwszą zwrotkę utworu. Podczas niedzielnego koncertu mogliśmy się przekonać o innych zdolnościach wokalisty, który zastąpił na perkusji Mariusza Bobkowskiego, ten w zamian stanął za mikrofonem, śpiewając Mówili kiedyś. Byłem pod wrażeniem popisów Struszczyka za perkusją, a sam Bobkowski, co widać było, czuł się dobrze w roli frontmana. Właściwie to mimo, że siedział za garami dawał o sobie znać przez cały koncert bardzo pozytywną ekspresją sceniczną :]
Tomasz Struszczyk jest niesamowitym wokalistą. Nie da się ukryć, że manierę przejął po poprzedniku, ale niemożliwym byłaby inna forma wokalna przy takim dorobku zespołu. O ile charakterystyką przypomina Kupczyka, to jednak jego barwa głosu i zmiana skal sprawia, że nie da się go porównywać z poprzednikiem. Niewątpliwie jest na właściwym miejscu, co najważniejsze fani starsi i młodsi nie odbierają go jako naśladowcę legendarnego Kupczyka, a widzą w nim powiew świeżości w zespole. Poszedłbym nawet dalej, starając się zinterpretować przekaz zespołu z kolejną płytą, możliwe, że to właśnie Struszczyk jest tym Piątym Żywiołem, który sprawił, że Turbo przechodzi swoją drugą młodość.