Absyntia to bardzo ciekawa, nastrojowa grupa umiejętnie łącząca alternatywne, rockowe granie z instrumentami smyczkowymi. W poniższym wywiadzie lider zespołu – Piotr Truchel opowiedział o genezie nazwy zespołu, wydanej w tym roku epce „Korytarze” (recenzja TUTAJ) czy pełnowymiarowej płycie, która ma się ukazać w przyszłym roku. Muzyk zdradził także jakiej muzyki słucha na co dzień oraz jakie dźwięki go inspirują.
Dlaczego nazywacie się akurat Absyntia? Jesteście aż takimi fanami „zielonej wróżki”?
Piotr Truchel: Nazwa zespołu jest słowem, które wybraliśmy spośród kilku propozycji. Chcieliśmy żeby był to wyraz jeszcze nie wykorzystany, świeży, ale jednocześnie kojarzący się z atmosferą i dynamiką prezentowanej przez nas muzyki i chyba się udało. Oczywiście, nazwa kojarzy się z tzw. „zieloną wróżką”. Czy jesteśmy jej „fanami”? Trudno powiedzieć. Będąc jakiś czas temu przejazdem w Czechach zdarzyło mi się napić absyntu. Na pewno jest to napój specyficzny, jedyny w swoim rodzaju i działaniu. Myślę, że każdy powinien go chociaż raz w swoim życiu spróbować. Można oczywiście, z przymrużeniem oka powiedzieć, że nazwa naszego zespołu jest tożsama z pewnego rodzaju stanem świadomości, który inspiruje do tworzenia. Na dłuższą metę jednak może okazać się niebezpiecznym dla ciała i umysłu, dlatego tak jak w życiu bywa – czasem warto znaleźć granicę, której nie wolno przekroczyć. Jakkolwiek to nie zabrzmi, tak właśnie jest ;). Osobiście uważam, że muzyka powinna odkrywać człowieku dobre odczucia i emocje, powinna wyzwalać z rutyny dnia codziennego. Naszą bronią w walce z szarą materią codzienności są melodie zawarte w naszych kompozycjach i energia, którą wytwarzamy na koncertach.
W lutym wydaliście płytę „Korytarze”. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten materiał?
PT: Myślę, że jeszcze trochę za wcześnie na ostateczne podsumowanie tego wydawnictwa. Pojawiło się w prasie kilka pozytywnych recenzji i artykułów, było kilka lokalnych i wyjazdowych koncertów promujących. Od czasu premiery płyty w gdyńskim Uchu w lutym zagraliśmy kilkanaście koncertów. Miedzy innymi udało się zagrać koncert w studio S4 w Radiu Gdańsk oraz w warszawskim klubie Sen Pszczoły. Planujemy większą ilość koncertów wyjazdowych w nadchodzącym 2012 roku. Marzy nam się trasa koncertowa, pierwsza w historii zespołu. Część kompozycji zawartych na płycie to po prostu nowe, wzbogacone o smyczki i gitary elektryczne aranże kawałków, które znalazły się na poprzednim wydawnictwie – demówce „Nocne historie”, a część to zupełnie nowe kawałki. Włożyliśmy w tworzenie tego materiału naprawdę sporo wysiłku i czasu. Nagrywaliśmy go około pół roku z przerwami, dzieląc czas pomiędzy pracę, studio nagraniowe, uczelnie itd. W międzyczasie doszło do kilku przetasowań w składzie. Tuż przed wydaniem Epki nastąpiła zmiana na stanowisku bębniarza. Materiał perkusyjny znajdujący się na ”Korytarzach” był praktycznie w całości nagrywany przez naszego pierwszego perkusistę Arka, który tuż przed wydaniem płyty opuścił zespół. W między czasie zastąpił go na kilka miesięcy Maciek Mackiewicz, którego z kolei w kwietniu 2011 roku zastąpił obecny bębniarz Tadek Dobrzyński. Kilka miesięcy wcześniej do składu dołączył również gitarzysta – Michał Świerzyński. W znacznej mierze wzbogaciło to brzmienie zespołu, szczególnie na koncertach. Jak widać, było kilka drobnych komplikacji i zmian w składzie – miejmy nadzieję że na lepsze.
Opowiedz o sesji nagraniowej „Korytarzy”. Jak to się stało, że nagrywaliście w studiu Young Digital Planet?
PT: Ścieżki i perkusyjne nagrywane były w Long Train Studio w Sopocie, reszta ze względu na gabaryty miejsca w studio firmy YDP. Historia jest banalna i ogólnie znana: jedna życzliwa nam osoba zaproponowała nam nagranie autorskiego materiału w studio tej firmy. Mieliśmy sporo szczęścia, że tak się stało i że ktoś na starcie naszej drogi muzycznej postanowił nas wesprzeć w taki właśnie sposób. Również szczęśliwym trafem stało się, że masteringiem i realizacją „Korytarzy” zajął się Jacek Gruszka, gitarzysta zespołu Clockwise. Dobry kontakt z realizatorem w studio to podstawa udanych nagrań i w tym przypadku właśnie tak było. Wycisnęliśmy to co było możliwe ze sprzętu, który tam się znajdował. Uważam, że efekt jest co najmniej zadowalający. Jednocześnie sądzę że płyta „Korytarze EP” jest pewnego rodzaju momentem przejściowym pomiędzy demówką, a pełnowymiarowym wydawnictwem LP. Traktujemy tę płytę jako zalążek tego co powstaje w chwili obecnej na próbach, a co może zaowocować jeszcze czymś bardziej dojrzałym i wartościowym muzycznie. Obecnie rozglądamy się za studiem, w którym moglibyśmy nagrać profesjonalny materiał na naszą upragnioną debiutancką płytę i powoli zbieramy fundusze na jej nagranie. W głowach rodzą się nowe pomysły. Myślę, że pod względem zgrania jesteśmy w lepszej formie niż kiedykolwiek wcześniej. Na pewno warto przekonać się o tym na własne uszy na którymś z koncertów, na które serdecznie zapraszamy.
Kiedy można się spodziewać nowego wydawnictwa pod szyldem Absyntia?
PT: Najszybciej jak to będzie możliwe. Jesienią zamykamy się w nowej salce prób i chcemy dopracować nowe kompozycje. Na dzień dzisiejszy mamy około pięciu nowych numerów plus jeden cover Leonarda Cohena, który ogrywamy od jakiegoś czasu na koncertach. Na następnym wydawnictwie chcielibyśmy uchwycić przestrzeń i dynamikę, którą słychać w naszym brzmieniu na żywo. Tym razem postawiliśmy na kolektyw twórczy. Utwory powstają wspólnymi siłami, są bardziej dynamiczne, bardziej rozbudowane pod względem struktury, mają w sobie więcej psychodelicznych odjazdów, więcej „brudu” i przestrzennych – wręcz ambientowych gitar. Wstępnie planujemy zacząć nagrania z początkiem nowego roku. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to poszukamy wydawcy i zobaczymy co z tego wyjdzie. Na pewno trzeba patrzeć z nadzieją w przyszłość, po prostu robić swoje bez oglądania się wstecz.
Skąd wziął się pomysł na instrumenty smyczkowe w waszej muzyce?
PT: Pomysł narodził się zupełnie spontanicznie. Miało skończyć się na jednym koncercie, a wyszła Epka. Po zagraniu koncertu akustycznego w Teatrze Leśnym przed Renatą Przemyk, mającym być jednorazowym epizodem, zagranym razem z wiolonczelą i skrzypcami, zaczęliśmy regularne próby. Instrumenty smyczkowe niewątpliwie dodają patosu, przestrzeni i budują odpowiedni nastrój, są na pewno ciekawym dodatkiem do stricte rockowego instrumentarium. Jak to wyszło na płycie?Ostateczną ocenę pozostawiamy odbiorcom.
Wasze piosenki kojarzą mi się z klimatem nocnego miasta. Zgadasz się z tą opinią, czy jednak inaczej postrzegasz twórczość zespołu?
PT: Po części zgadzam się z tym stwierdzeniem. Miasto nocą jest ciekawe, inspirujące, pełne tajemnic i nowych nieodkrytych miejsc i zakamarków. Pozwala spojrzeć na świat z innej perspektywy. Osobiście wolę układać piosenki w nocy niż w dzień – stąd też tytuł pierwszego dema i kawałek pt. „Nocne historie”. Dlatego też twórczość zespołu często postrzegam w kategoriach nocno – impresjonistyczno – hedonistyczno – post industrialnych ;) Jeden z naszych najnowszych utworów nosi tytuł „Night Drive” i jest to piosenka o nocnej przejażdżce po mieście. Taki trójmiejski „Passenger” ;-)
Zbliża się koniec roku, czas podsumowań. Był to dobry rok dla Absyntii i ogólnie dla muzyki?
Jakie wydane płyty zwróciły twoją uwagę? Jaka muzyka Ciebie inspiruje?
PT: Nadal jesteśmy jeszcze dosyć młodym zespołem i tak naprawdę dopiero jesteśmy na początku naszej muzycznej podróży. Zespół istnieje od 3 lat – w tym czasie nagraliśmy demówkę, Epkę, udało się nakręcić 2 teledyski. Wzięliśmy udział w kilku przeglądach i konkursach, zagraliśmy łącznie około 60 koncertów, nadszedł teraz czas na LP. Potrzeba jeszcze trochę wysiłku i konsekwencji w działaniu. Dla Absyntii był to rok zmian, przetasowań w składzie, zmiennych nastrojów, również w życiu osobistym. Nigdy nie może być tak, że jest super od początku do końca. Należy jednak wysnuć odpowiednie wnioski i czasem spojrzeć na siebie z dystansem, żeby wiedzieć jakich błędów nie popełniać w przyszłości i co można zrobić lepiej. Bilans nadal jest dodatni – teraz trzeba tylko „złapać wiatr z żagle” i spróbować zrealizować cel jakim jest nagranie nowej płyty i odpowiednia jej promocja. Spotkaliśmy na swojej drodze kilka życzliwych nam osób, kilka nas brzydko mówiąc „wystawiło”. Cóż, takie jest życie, działamy dalej. Na pewno cieszy nas, że jest trochę osób, którym podoba się to co robimy i które nas wspierają – za co z góry dziękujemy.
Jeżeli chodzi o moje inspiracje muzyczne – ostatnio sporo słucham muzyki spod znaku post rock/ sludge (np. God is an Astronaut, Explosions In the Sky, Isis, Cult of Luna, Neurosis itd.). Wracam regularnie do rzeczy, które lubię od lat: Pink Floyd, Led Zeppelin, The Doors, King Crimson. Z nowych produkcji na rodzimej scenie ostatnio bardzo pozytywne wrażenie zrobiła na mnie twórczość zespołu Tides From Nebula. Najnowsza płyta Pati Yang zawiera sporo ciekawych melodii i jest świetnie wyprodukowana (poprzednia zresztą również). Ostatnio z mojego odtwarzacza nie wychodzi także płyta „Karmelki i gruz” zespołu Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach. Jeżeli chodzi o świat: na pewno najnowsza płyta Stevena Wilsona „Grace for Drowning”, od lat jestem fanem Porcupine Tree, warto wymienić PJ Harvey „Let England Shake”, The National „High Violet” czy nową płytę Jane’s Addiction „The Great Escape Artist”. Podsumowując – był to nie najgorszy rok pod względem nowych wydawnictw ;- ) Podobno w 2012 szykuje się również nowy krążek Dead Can Dance, którego nie mogę się doczekać.
Warto również wspomnieć o naszym rodzimym trójmiejskim podwórku, na którym również cały czas powstaje sporo ciekawych produkcji na wysokim poziomie. Żyjemy w dobrym miejscu i czasie dla muzyki – chociaż opinie w tej kwestii są podzielone. Każdy odbiorca dzisiaj może znaleźć coś ciekawego dla siebie, swoją własną niszę. Muzyk również. Natomiast w kwestii tworzenia piosenek tak naprawdę trudno uciec od rzeczy, które słuchało się przez wiele lat, a które w konsekwencji przekładają się na to co samemu się tworzy. To trochę taka układanka, z której czasem może wyjść coś zupełnie nieoczekiwanego, jeżeli patrzy się otwartym okiem na otaczającą rzeczywistość.
Dzięki za rozmowę!
PT: Dziękuję również. Pozdrowienia dla portalu rock3miasto.pl!